sobota, 8 marca 2014

Spotkanie













Miałem już tu nie pisać. Przestało mi się po prostu chcieć. Nie było nic ciekawego do napisania, no i czasu to trochę zabiera. Ale wydarzyło się ostatnio kilka rzeczy i postanowiłem jednak napisać. Nie wiem czy wszystko od razu, może będę pisał kawałkami. Zobaczymy.

Na początek o spotkaniu. O spotkaniu zupełnie przypadkowym. Miałem nie iść na szkolne zawody w pływaniu. Dzieciaki nie chciały, ja nie chciałem, nie mieliśmy żadnych szans, no ale przyszli do szkoły z gminy i powiedzieli, żebyśmy jednak poszli, nawet jak nie mamy pełnego składu, bo to będzie ładnie wyglądało i bla bla bla. Więc poszedłem. W piątek, już po swoich lekcjach, czyli w zasadzie już miałem ferie. W niedzielę miałem już samolot do Brazylii i myślami właśnie w nim już siedziałem. Jeszcze tylko odbębnić ten basen i można się pakować. Zawody skończyły się tak jak przypuszczałem - zajęliśmy ostatnie miejsce, ale ważne że ci co poszli, byli zadowoleni. Czekałem na nich, aż się przebiorą i wysuszą. Nagle weszła na basen jakaś grupka młodzieży i poszła do pizzerii na górę. Za chwilę i mi zachciało się pić i poszedłem sobie kupić sok. Po drodze mijałem tę grupkę i miałem wrażenie, że usłyszałem jakiś znajomy głos. Serce mi zaczęło mocniej bić, ale poszedłem dalej, nie odważyłem się odwrócić. Gdy wychodziłem z pizzerii grupka młodzieży zajmowała właśnie miejsca przy stoliku. I właśnie wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Przez moment staliśmy tak we dwoje patrząc na siebie. To była chwila. Nie zdążyłem nawet pomyśleć co mam dalej robić, gdy dostrzegłem w Jej oczach łzy. Szybkim krokiem podeszła do mnie i... po prostu się przytuliła. Mi też poleciały łzy. Przez moment staliśmy tak na środku pizzerii i nic nie mówiliśmy. Nogi drżały mi jak nigdy a Ona płakała. Potem wszystko potoczyło się tak szybko, że aż żałuję, że tak szybko, że nie zapytałem Jej o tysiąc innych rzeczy. Poprosiłem Ją, żeby już nie płakała. Wyszliśmy na chwilę z pizzerii i zaczęliśmy rozmawiać. Nawet nie pamiętam o czym, tak bardzo byłem zdenerwowany i zaskoczony całą tą sytuacją. W zasadzie to nie ważne o czym rozmawialiśmy. Wiele razy myślałem o tym i zastanawiałem się jak mam się zachować, co zrobić i jak to będzie, gdy się przypadkiem gdzieś spotkamy. Bardzo się bałem takiego spotkania ale z drugiej strony chciałem Ją spotkać. Nie wiedziałem tylko jak Ona się zachowa. W najśmielszych myślach nie spodziewałem się, że to będzie tak miłe spotkanie, że mimo tego wszystkiego co było, na mój widok rozklei się, podejdzie do mnie i się przytuli. Oczywiście bardzo chciałem żeby tak było, ale nie miałem prawa przypuszczać, że tak właśnie będzie. Dobrze, że nie spotkałem Jej z mamą, tylko kiedy była sama. Wtedy na pewno by było inaczej. A tak wiem, mam pewność, że mimo tylu lat, które minęły, nadal jestem dla Niej kimś ważnym. I ciągle wierzę, że jeszcze kiedyś znów będziemy przyjaciółmi.

Po tym spotkaniu zrobiło mi się jakoś tak lepiej, dużo, dużo lepiej. To był dla mnie taki walentynkowy prezent, choć może nie powinienem tego tak określać, żeby znów ktoś sobie czegoś nie pomyślał ;). W każdym razie gdy się żegnaliśmy poprosiła mnie, żebym nikomu nie mówił, że się spotkaliśmy i rozmawialiśmy, bo nie chce, żeby mama się dowiedziała.

Teraz, kiedy już wiem, że nie jestem jedyną osobą, która tu zagląda, zastanawiam się, czy w ogóle mam opublikować ten post. Ale z drugiej strony przecież liczyłem się z tym, że ktoś w końcu może tu trafić. A skoro są to akurat moi przyjaciele, to przecież nie muszę się niczego obawiać. Myślę, że zrozumieją, dlaczego nie chcę o tym im mówić, a czytając to będą o wszystkim wiedzieć. A ja tak bardzo cieszę się z tego spotkania, że nie chcę go trzymać tylko dla siebie. Dlatego go tu opisałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela