wtorek, 9 lutego 2016

Malezja, Singapur, Kambodża - dzień 1

Naszą podróż do dalekiej Azji rozpoczęliśmy od lotu do Istambułu. Warszawa pożegnała nas ładną, słoneczną pogodą. Lecieliśmy początkowo wzdłuż Wisły na południe. Później skręciliśmy bardziej na wschód i nad Ukrainą, Rumunią, a później deltą Dunaju wlecieliśmy nad Morze Czarne, by po niecałych 3 godzinach lotu, już po zmroku, dolecieć nad pięknie rozświetlony Istambuł położony nad Bosforem, na granicy Europy i Azji. Tutaj czekało nas 6 godzinne oczekiwanie na docelowy lot. Obie części trasy lecieliśmy tureckimi liniami Turkish Airlines, które zaskoczyły nas bardzo pozytywnie. Na każdym odcinku mieliśmy gorący posiłek (na dłuższym nawet dwa), do tego napoje (wszystkie procentowe i bezprocentowe) bez ograniczeń i jeszcze dostaliśmy saszetkę z przyborami higienicznymi i do wygodnego spania w samolocie oraz koc w zestawie. Oczywiście nie wspominam już o tym, że w oparciu mieliśmy ekran z filmami, muzyką i grami.

Po przylocie do Kuala Lumpur, wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy do naszego hostelu. Podróż z lotniska trwała około godziny – mieliśmy do przejechania ponad 50 kilometrów! Dostaliśmy pokój dwuosobowy, choć słowo pokój jest chyba na wyrost, gdyż mamy piętrowe łóżko i jeszcze jakieś 80 cm wzdłuż niego na położenie naszych bagaży.

Po szybkim odświeżeniu się poszliśmy pod Petronas Towers. Nasz hostel znajduje się niecałe 2 kilometry od wież, więc poszliśmy na piechotę. W środku jest centrum handlowe i restauracje, w których zjedliśmy kolację (między Warszawą a Malezją jest 7 godzin różnicy). Potem poszliśmy podziwiać wieże i spektakl kolorowych, grających fontann znajdujących się przed wejściem.

Wracając wstąpiliśmy jeszcze do sklepu kupić napoje, bo jutro z samego rana jedziemy do Singapuru. W Kuala Lumpur będziemy jeszcze, ale dopiero za trzy dni i wtedy zwiedzimy resztę ciekawych miejsc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Puszcza Kozienicka i Kozienice