niedziela, 17 grudnia 2023

Przedświąteczny weekend we Wrocławiu










W ostatni weekend przed świętami dziewczyny zaprosiły mnie do Wrocławia. Tym razem spotkaliśmy się u Doroty, na wrocławskim Brochowie. Wyruszyłem w piątek prosto po szkole i na miejscu byłem przed godziną 18.00. Wieczór spędziliśmy we trójkę, dobrze się bawiąc.

W sobotę od rana zaplanowaliśmy sobie różne atrakcje. Po śniadaniu wybraliśmy się na spacer po okolicy. Większą jego część spędziliśmy w Parku Brochowskim. Po powrocie zjedliśmy obiad i ruszyliśmy do centrum. Oczywiście najważniejszym punktem dnia była wizyta na Jarmarku Bożonarodzeniowym, który w tym roku organizowany jest już po raz 14. Na Jarmarku były dzikie tłumy ludzi, ale i tak zrobił on na mnie bardzo duże wrażenie. Jest zrobiony naprawdę super! Oczywiście kupiliśmy sobie grzańca w tradycyjnych ceramicznych kubeczkach-bucikach. Na terenie Jarmarku znajduje się mnóstwo atrakcji. Oprócz tradycyjnych domków z najróżniejszymi pysznościami do jedzenia, oraz domków z najrozmaitszym rękodziełem i pamiątkami z Wrocławia, można tutaj również spędzić czas na oglądaniu i słuchaniu bajek, przejażdżkach na karuzelach, czy też na zabawie w domku z torem przeszkód. A wszystko to w bajecznym otoczeniu przepięknej scenografii, z tysiącami kolorowych światełek.

Z Rynku zrobiliśmy sobie długi spacer do wrocławskiego ZOO. Przeszliśmy najpierw przez cały Ostrów Tumski, a później dziewczyny poprowadziły mnie sobie tylko znanymi uliczkami tak, że wyszliśmy koło ZOO od strony Mostu Zwierzynieckiego.

A na terenie ZOO po zmroku rozświetla się w okresie świątecznym Ogród Świateł. W tym roku jego tematyka to "Dzika Afryka". Jak łatwo się domyślić w czasie wizyty można oglądać podświetlone na kolorowo, najbardziej podziwiane, a także zagrożone gatunki zwierząt zamieszkujących Afrykę. Wszystko wygląda naprawdę bardzo ładnie, a do bajecznej atmosfery brakowało chyba tylko padającego śniegu, choć może akurat do zwierząt afrykańskich mało by to pasowało.

Do domu wróciliśmy komunikacją miejską i wieczorem znów zasiedliśmy do rozmów, choć tym razem krótszych niż wczoraj, bo długi spacer bardzo nas wymęczył. A w niedzielę po śniadaniu przyszedł już czas pożegnań. Wrocław pożegnał mnie słoneczną pogodą, ale już później po drodze, prawie przez cały czas towarzyszyła mi nieprzyjmna mżawka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Puszcza Kozienicka i Kozienice