Dzień 3
Po śniadaniu ruszyliśmy na górę z klasztorem Cminda Sameba (Święta Trójca), koło wioski Gergeti. Klasztor położony jest na wysokości 2170 m n.p.m.. Droga była naprawdę bardzo stroma i wyczerpująca, ale za to widoki cudowne. Na samym szczycie zrobiliśmy sobie sesję zdjęciową! Niestety pogoda nie pozwoliła nam zobaczyć szczytu Kazbek (5034 m n.p.m.), był on całkowicie zasłonięty przez chmury. Dodatkowo, gdy zwiedzaliśmy klasztor wokół zaczęło grzmieć i się rozpadało. Nie był to jakiś straszny deszcz, ale nie chciało nam się wracać w dół na piechotę. Postanowiliśmy więc wrócić taksówkami, które czekały na turystów na górze. Ja trafiłem do Łady Nivy, która okazała się być własnością znanego i opisywanego w polskich przewodnikach Vasilija. Jazda z nim po strasznie wyboistej i dziurawej drodze pozostanie jednym z moich niezapomnianych przeżyć!
Po powrocie do hostelu, już z naszym kierowcą Edkiem, wybraliśmy się do położonego niedaleko granicy z Rosją wodospadu. Pogoda zrobiła się na tyle ładna, że w czasie 30 minutowego marszu wyszło słońce i mogliśmy porobić super zdjęcia. Sam wodospad nie zrobił na mnie oszałamiającego wrażenia, za to widoki wokół były przepiękne. Niestety przy samym wodospadzie znów zagrzmiało i zaczął padać deszcz. Tym razem bardzo ulewny. Na chwilę schowaliśmy się w pustych barakach rozstawionych po drodze, ale musieliśmy wracać na obiad i mimo wszystko przemokliśmy do suchej nitki. Po dojeździe do hostelu u pani Nazi czekał już na nas na szczęście gorący obiad. Po nim, już przebrani i susi ruszyliśmy Gruzińską Drogą Wojenną - piękną widokowo, historyczna trasą, która przez wieki służyła wojskom do przemieszczania się przez Kaukaz w czasie przeróżnych wojen - do stolicy Gruzji - Tbilisi.
Późnym popołudniem, po przyjeździe do Tbilisi ulokowaliśmy się w hostelu, który znajduje się w samym centrum stolicy, przy głównej ulicy miasta. Wieczorem poszliśmy na spacer po mieście. Po drodze napiliśmy się wina w ulicznej winiarni i doszliśmy do uroczej knajpki na starym mieście, gdzie zamówiliśmy sobie lokalne jedzenie. Było pyszne. Potem jeszcze kupiliśmy sobie pyszne lody i zadowoleni wróciliśmy do hostelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz