Dzień 6
Rano, jeszcze przed wyjazdem do Armenii, poszliśmy na "banie", czyli wziąć kąpiel w wodach termalnych. Dodatkowo dokupiliśmy sobie masaż połączony z pilingiem skóry. Było super! Potem dołączyli do nas zdobywcy Kazbeku i już wszyscy razem pojechaliśmy do Armenii, do Erewania. Granicę przekroczyliśmy dosyć szybko. Całe popołudnie minęło nam na podziwianiu krajobrazów z okien naszego busa. Obiad jedliśmy w przydrożnej restauracji w miłym otoczeniu gór i pięknych krajobrazów. Było już zbyt ciemno, gdy dojechaliśmy nad Jezioro Sevan, więc zobaczymy go dopiero w drodze powrotnej. Wieczorem dotarliśmy do hostelu o nazwie Yerevan, wypiliśmy litr wódki i poszliśmy spać :).
Dzień 7
Po hostelowym śniadaniu ruszyliśmy na zwiedzanie Erewania - stolicy Armenii. Jest dużo nowocześniejsze niż Tbilisi, ale... nie ma w nim w zasadzie co zwiedzać. Poszliśmy więc najpierw na Plac Wolności, na którym znajduje się teatr i opera. Za nim, znajdują się monumentalne schody wiodące na punkt widokowy, z którego roztacza się ładna panorama miasta. Okazało się, że schody te to kompleks "Kaskady", które w rzeczywistości są jednym wielkim muzeum pod gołym niebem. Z początku wydawało mi się to wszystko bardzo kiczowate, ale czym wyżej szedłem (a właściwie wjeżdżałem ruchomymi schodami na poszczególne piętra wystaw) tym bardziej mi się podobało. Na dodatek w pewnym momencie dziewczyny zapytały mnie, czy widziałem już Ararat. Myślałem, że sobie żartują, ale po dokładnym przyjrzeniu się panoramie miasta nagle mnie olśniło. W tle majaczył majestatyczny, górujący nad miastem i ośnieżony szczyt Araratu - świętej góry Ormian. Nie było go widać wyraźnie, gdyż panował ogromny upał a nad miastem unosił się smog. Arki Noego też nie dostrzegłem :).
Po zejściu z góry usiedliśmy na chwilę w knajpce, a później poszliśmy w kierunku rozkopanej centralnej ulicy handlowej oraz do centrum handlowego na zakupy. Po południu udaliśmy się na obiad do przemiłej "Tawerny Erewań". Obiad w niej był wyjątkowo dobry.
Wieczorem poszliśmy na ślicznie oświetlony Plac Republiki aby podziwiać 2-godzinny pokaz grających i kolorowych fontann. Całych dwóch godzin oczywiście nie wytrzymaliśmy, więc poszliśmy sobie jeszcze na wieczorny spacer po mieście.
Dzień 8
Na sobotę zaplanowane mieliśmy zwiedzanie okolic Erewania. Wszystkie odwiedzane w tym dniu przez nas obiekty wpisane są na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Najpierw pojechaliśmy do antycznych ruin pogańskiej świątyni w Garni. Jako że był wczesny ranek, to po drodze, przez cały czas dobrze widoczne były szczyty Wielkiego i Małego Araratu. Potem pojechaliśmy kilka kilometrów dalej do przepięknego zespołu klasztornego Geghard. Z zewnątrz wydawał się on zwykłym, małym kościółkiem, jednak wewnątrz okazało się, że kryje on w sobie wiele odnóg i zakamarków. Był naprawdę przeuroczy.
Stamtąd udaliśmy się, wstępując po drodze na bazar w Erewaniu, na zachód od stolicy. Najpierw zwiedziliśmy ruiny bizantyjskiej świątyni (katedry) w Zwartnocu. Następnie zatrzymaliśmy się w przydrożnej restauracji na obiad. Ostatnim punktem dnia był prześliczny park z zabytkowym zespołem katedralnym w Eczmiadzynie. Ponoć to najstarszy kościół Armenii i całego byłego ZSRR. Niestety był w remoncie, cały obłożony rusztowaniami. W środku odbywał się akurat chrzest. W parku było też mnóstwo kolorowych kwiatów. Wychodząc z terenu kościoła trafiliśmy jeszcze na przepiękny widok na Ararat.
Po powrocie do hostelu, późnym wieczorem, poszliśmy sobie jeszcze na spacer do wesołego miasteczka, gdzie bawiąc się na różnych karuzelach przypominaliśmy sobie lata swojego dzieciństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz