Pierwsze dni pobytu w Nicei poświęciliśmy na zwiedzanie miasta i... przygotowywanie przywiezionej z Polski gęsi i kaczki :). To znaczy sprawami kuchennymi zajęła się M. (bo jak tego tu nie napiszę to będzie na mnie zła :p). Ponieważ nie jest to blog kulinarny, to skupię się na zwiedzaniu.
Pierwszego dnia pobytu udaliśmy się tylko na plażę z Łezką. To jedno z niewielu miejsc w Nicei, gdzie Łezka mogła się wybiegać. Poszliśmy jeszcze przed zmierzchem, więc oglądaliśmy Promenadę zarówna za dnia, jak i wieczorem. Spacerując po plaży i promenadzie doszliśmy aż do Hotelu Negresco. Łezka zdecydowanie wybrała opcję maszerowania po plaży - nie interesowały jej wieczorne widoki miasta, które z kolei zachwycały M. :)
Cały wtorek spędziliśmy w domu i kuchni, natomiast w Wigilię, po pozostawieniu drobiu w piekarniku, udaliśmy się na dalsze zwiedzanie miasta. Samochód zostawiliśmy na parkingu przy porcie i na piechotę poszliśmy zwiedzać wzgórze zamkowe z wodospadem, park na szczycie i następnie nicejską starówkę. Na koniec kupiliśmy bagietki i, ponieważ pogoda była znakomita, poszliśmy posiedzieć trochę na plaży.
Wieczorem zasiedliśmy do wigilijnej kolacji. Z ciekawszych przysmaków warto wymienić homara i ślimaki :). Ponieważ we Francji święto obchodzi się dopiero 25 XII, to tego właśnie dnia zaprosiliśmy do siebie gości. Przyszła teściowa i S. i znów siedzieliśmy przy stole zażerając się pysznościami. Nie mieliśmy już potem ani ochoty, ani siły, żeby gdzieś jeszcze wychodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz