Carnac – malutkie miasteczko w Bretanii słynie z megalitów (menhirów), czyli największego na świecie skupiska ustawionych przez prehistorycznych ludzi kamieni. Do tego miasteczka mieliśmy z naszego campingu tylko kilka kilometrów, więc zaraz po spakowaniu się pojechaliśmy przez Le Ménec, Kermario i Kerleskan – drogą, przy której znajdowały się największe ich skupiska.
Potem na chwilę pojechaliśmy jeszcze na punkt widokowy – Pointe de Kerbihan pożegnać ocean, bo było to już nasze ostatnie spojrzenie na Atlantyk. Od tej pory będziemy podróżować tylko w głębi lądu.
Po drodze do Nantes przejechaliśmy jeszcze przez Pont de Saint-Nazaire – wielki most nad ujściem Loary. Nantes zwiedziliśmy tylko „z samochodu” robiąc zdjęcia w co ciekawszych miejscach. Z Nantes ruszyliśmy wzdłuż Loary, jej słynną doliną. Po drodze mijaliśmy śliczne miasteczka położone nad brzegiem rzeki oraz pojawiające się raz po raz, często znienacka, zamki i pałace.
Dziś dojechaliśmy tylko do Montsoreau, gdzie znaleźliśmy camping nad samym brzegiem Loary. Tutaj rozbiliśmy namiot i po raz pierwszy na naszej wyprawie, poszliśmy na pyszną kolację do campingowej restauracji. Jedliśmy pizzę i grillowane przez nas samych na specjalnym stole mięsa z frytkami i sałatką.
Wszystkie najciekawsze zamki zostawiliśmy sobie na jutro, a pod koniec dnia dojedziemy już zapewne w okolice Paryża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz