Ranek przywitał nas pięknym słońcem, które nie pozwoliło nam spać dłużej w namiocie. Po spakowaniu się poszliśmy na campingowy basen i tam pozwoliliśmy sobie na godzinny relaks. Z campingu w dalszą podróż ruszyliśmy po 12. Naszym celem na dziś były plaże w Trégastel i Trébeurden. Po drodze zamierzaliśmy zwiedzać co ciekawsze miejsca na szmaragdowym wybrzeżu (Côtes-d'Armor).
Pierwszym przystankiem było miasto Saint-Malo. Jednak nie zatrzymywaliśmy się w nim, głównie ze względu na brak miejsc postojowych. Przejechaliśmy tylko przez zabytkowe centrum miasta znajdujące się wewnątrz murów miejskich.
Potem pojechaliśmy zobaczyć Fort la Latte. Był rzeczywiście bardzo ładny, ale tym, co przykuło naszą największą uwagę były przepiękne skaliste klify i cypelki z pięknymi plażami. Podziwialiśmy je szczególnie na Cap Fréhel, gdzie spacerując w okolicach latarni morskiej, zrobiliśmy setki zdjęć przepięknej przyrody.
Gdy ruszyliśmy w dalszą drogę, kilka kilometrów za Cap Fréhel, naszym oczom zza zakrętu ukazała się przepiękna plaża w Sables d'Or les Pins. Po prostu musieliśmy się na niej zatrzymać. Ogromny odpływ ukazał skały pokryte tysiącami małży i wielką plażę z piasku – rzeczywiście miał złoty kolor – jak nazwa miejscowości. Spędziliśmy tam ponad 2 godziny, aż zaczął się przypływ. Nie obyło się bez kąpieli w orzeźwiającym morzu, opalania, spaceru po skałach i po plaży.
Ponieważ po wyjeździe z plaży zaczęło się już robić późno, to zaczęliśmy szukać campingu. Znaleźliśmy małe pole namiotowe bliziutko miejscowości Erquy, z przemiłymi gospodarzami, którzy powiedzieli nam, co musimy koniecznie zwiedzić w okolicy i następnego dnia. Po rozbiciu namiotu pojechaliśmy, za namową gospodarzy, zobaczyć okoliczne plaże i Cap d’Erquy. Plaże były śliczne, a kilkudziesięciominutowy spacer o zachodzie słońca na Cap d’Erquy pozostanie w naszej pamięci na bardzo długo. Widoki po drodze były przecudowne i nawet piękne zdjęcia nie oddadzą w pełni tego, co widzieliśmy na własne oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz