Cały sierpień upłynął pod znakiem Babantu i wielkiego upału. Praktycznie przez cały miesiąc nie spadła ani kropla deszczu a temperatura w dzień rzadko spadała poniżej 30 stopni. Co jakiś czas musiałem przyjechać do Warszawy, żeby pomóc M. w pracy, bo niestety cały czas pracowała oraz zajrzeć do szkoły po najnowsze informacje odnośnie rekrutacji no i po dane do planu lekcji, który jak zwykle układałem sobie na spokojnie nad Babantem. M. przyjechała ze mną nad Babant dopiero po 15 sierpnia. Mogliśmy razem pobyć tylko około 10 dni, które wykorzystaliśmy na odpoczynek oraz "ładowanie akumulatorów" przed rozpoczęciem drugiej części remontu w naszym mieszkaniu. Na kilka dni przyjechała też do nas E. Poniżej najciekawsze zdjęcia z sierpniowego pobytu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz