Dziś Dzień Matki a także Boże Ciało. Rano, po śniadaniu, mieliśmy dalszą część szkolenia. Uczyliśmy się węzłów, a chętni wchodzili na reje. Wiele osób weszło na najwyższy punkt na Pogorii. Po szkoleniu poszedłem z T. do pobliskiego Carrefoura na zakupy. Kupiliśmy sobie oczywiście wiele niepotrzebnych (ale pysznych) rzeczy: mleczka w puszce i w tubce, żółte sery, wina, speculosy oraz chipsy. Po obiedzie większość z nas wybrała się na zwiedzanie muzeum morskiego - La Cité de la Mer. W cenie biletu było zwiedzanie imitacji Titanica, który również z Cherbourga wyruszał w swoją jedyną podróż, zwiedzanie największej łodzi podwodnej na świecie o napędzie atomowym, akwaria z przeróżnymi, żywymi okazami fauny morskiej i oceanicznej oraz oglądanie eksponatów związanych z podbojem przez człowieka głębin oceanicznych. Całe zwiedzanie zajęło nam około 3 godzin.
Po zwiedzaniu poszliśmy z T. na chwilę do centrum, kupić sobie gofry i naleśniki, bo idąc wczoraj przez miasto widzieliśmy stoisko z tymi pysznościami. Niestety okazało się, że stoiska dzisiaj nie ma, ale w zamian kupiliśmy sobie w tej samej piekarni pyszne ciastko z kawałkami czekolady, bezę i bagietkę z serem na ciepło. Sam nie wiem jak potem zjedliśmy jeszcze kolację…
Wieczorem, około godziny 23, wreszcie nastąpił moment wypłynięcia na morze. Wcześniej nie było to możliwe, bo śluzę w porcie i most obrotowy otwierają tylko dwa razy dziennie – wtedy, gdy jest akurat przypływ, czyli wcześnie rano i właśnie wieczorem. W innych porach dnia nie ma jak wypłynąć ze względu na duży odpływ, niski stan wody i silne prądy związane z pływami. Akurat tak się złożyło, że od północy będziemy mieli, jako pierwsi, wachtę nawigacyjną, więc zaczniemy naszą tegoroczną przygodę od sterowania Pogorią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz