środa, 25 maja 2016

Pogoria – dzień 1 i 2

Pierwszy dzień wyjazdu na Pogorię to w zasadzie tylko jazda autokarem, więc niewiele jest do opisywania. Wyjechaliśmy z Warszawy około godziny 11. Do samej granicy jechaliśmy autostradą A2. Po drodze do granicy w Świecku mieliśmy 2 postoje. Na drugim, tuż przed granicą z Niemcami, zjedliśmy obiad. Później jechaliśmy przez Niemcy, a już po północy przekroczyliśmy granicę z Belgią. Do Francji wjechaliśmy o świcie. Okazało się, że jechaliśmy koło La Havre, przez Pont de Normandie, którym jechaliśmy z T. w zeszłym roku na naszym Eurotripie. Przed samymi bramkami do poboru opłat za przejazd przez most zrobił się mały korek. Gdy po chwili do nich dojechaliśmy zobaczyliśmy, że odbywa się przy nich jakiś strajk i strajkujący z flagami blokują dojazd do bramek TIR-om. Mieliśmy sporo szczęścia, bo protest dopiero się rozpoczynał i jeszcze udało nam się przejechać. Jadący w drugą stronę już tyle szczęścia nie mieli, bo w korku stały zablokowane zarówno TIR-y, jak i samochody osobowe.

Na miejsce cumowania Pogorii, czyli do Cherbourga, dojechaliśmy według planu, czyli około godziny 10 rano. Po zajęciu miejsc w kajutach, rozpakowaniu się i zjedzeniu śniadania odbyło się spotkanie organizacyjne oraz podstawowe szkolenie żeglarskie. Później, wraz z grupą młodzieży udaliśmy się na zwiedzanie Cherbourga.

Najpierw poszliśmy do La Cité de la Mer, czyli „Morskiego miasta”, w którym znajduje się wszystko, co związane jest z odkrywaniem i poznawaniem przez człowieka głębin morskich. Jednak tą atrakcję zostawiliśmy sobie na czwartek, bo obejrzenie wszystkich wystaw zajmuje, według przewodnika, od 4 do 5 godzin, a tyle czasu dzisiaj nie mieliśmy. Po wyjściu udaliśmy się w stronę centrum miasta.

Poszliśmy pod pomnik Napoleona Bonaparte i do znajdującej się obok Bazyliki Sainte Trinitè. Później weszliśmy do ogrodu Liais, w którym przepięknie kwitły różnokolorowe kwiaty. Kolejnym punktem zwiedzania było centrum miasteczka, z uroczymi uliczkami i centralnie położonym Placem de Gaulle’a. Stąd część osób wróciła na znajdujący się nieopodal w porcie żaglowiec, a reszta chętnych poszła zdobywać górującą nad miastem twierdzę, w której obecnie znajduje się muzeum. Wejście na nią, stromą i krętą ulicą, zajęło nam kilkanaście minut. Warto jednak było podjąć trud wspinaczki, bo widoki z samego szczytu były naprawdę przepiękne.

Twierdza była ostatnim punktem naszego zwiedzania. Schodząc weszliśmy jeszcze na chwilę do położonego u jej podnóża Ogrodu Publicznego i potem powędrowaliśmy już prosto na Pogorię, na której czekał już na nas pyszny, wyjątkowo późniejszy dzisiaj, obiad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Puszcza Kozienicka i Kozienice