niedziela, 29 maja 2016

Pogoria – dzień 6

Nasza poranna wachta nawigacyjna rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Zaraz po wejściu na pokład usłyszeliśmy w radiu komunikat, że inny statek zaobserwował na morzu sygnał świetlny, który najprawdopodobniej jest światłem od kamizelki ratunkowej. Sprawdziliśmy podane namiary GPS i okazało się, że jesteśmy o jakieś 6 godzin drogi od wskazanego punktu, więc nie mieliśmy możliwości podjąć akcji poszukiwawczej. Nie wiemy, jak sprawa potoczyła się dalej, ale jak dopłynęliśmy kilka godzin później w okolice tego punktu, to na morzu pływał statek ratowniczy, prawdopodobnie wysłany w celu poszukiwań.

Po zakończeniu wachty nawigacyjnej mieliśmy od razu wachtę bosmańską, ale jako że dzisiaj jest niedziela, to nam się upiekło i nic nie musieliśmy robić. Mieliśmy aż do wieczora czas wolny na odpoczynek. I tak też zrobiliśmy. Praktycznie cały czas, z przerwami na obiad i kolację spędziliśmy w swoich kojach.

A o 20 wyszliśmy na kolejną tego dnia wachtę nawigacyjną. Wpłynęliśmy już na wody Morza Północnego i kierujemy się na niemiecką wyspę Helgoland. Mieliśmy płynąć do belgijskiej Ostendy, ale niestety nie ma dobrych wiatrów i później nie zdążylibyśmy dopłynąć na czas do Bremerhaven. Nasza wachta skończyła się o północy. Jedynym ciekawym momentem w czasie tych 4 godzin było przepłynięcie obok bojki nawigacyjnej. Pogoda kiepska, zachmurzyło się i coraz mocniej wieje. Na szczęście nie padało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela