piątek, 31 marca 2017

Nowa Zelandia - dzień 18

Obudziłem się przed 8 rano i postanowiłem jeszcze pójść do centrum Auckland i wjechać na wieżę Sky Tower, żeby zobaczyć widok na całe miasto. Od naszego hostelu do centrum szedłem pieszo około 20 minut. Byłem pierwszym i jedynym gościem wjeżdżającym na wieżę, którą otwierali o 8.30. Nawet musiałem chwilkę poczekać na otwarcie kas. Na platformie obserwacyjnej na 60 piętrze byłem samiutki.

Po powrocie do hostelu spakowaliśmy się do samochodu, pojechaliśmy go oddać do wypożyczalni i udaliśmy się na lotnisko, gdzie właśnie siedzę i za chwilkę wsiadam do samolotu do Bangkoku.

Już jestem w Bangkoku. Teraz z kolei czekamy na samolot do Monachium :).

czwartek, 30 marca 2017

Nowa Zelandia - dzień 17

Gdy się obudziliśmy to nie padało. Niebo było jednak zachmurzone, ale pojawiały się od czasu do czasu niewielkie prześwity pomiędzy chmurami, dające nadzieję na ładną pogodę w dalszej części dnia. Na rozgrzewkę zjechaliśmy sobie kilka kilometrów z głównej drogi, żeby zatrzymać się na chwilę na punkcie widokowym, z którego widać całe Jezioro Rotorua. Po zrobieniu zdjęć wróciliśmy na główną drogę i kontynuowaliśmy podróż na północ.

Dziś w planie mieliśmy jeden główny punkt zwiedzania, na który niektórzy czekali z niecierpliwością przez całą wycieczkę. Oczywiście chodzi o Hobbiton, czyli farmę, na której znajduje się słynne miasteczko Hobbitów, w którym kręcono zarówno „Hobbita” jak i „Władcę Pierścieni”. Wstęp nie kosztuje mało, bo przy zakupie biletu grupowego 71$ NZ, czyli nieco ponad 200 PLN, ale naprawdę warto wydać te pieniądze, bo miasteczko jest niesamowite. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo nie oczekiwałem niczego specjalnego po tej wycieczce, a okazała się ona naprawdę bardzo fajna.

Zwiedziliśmy całe miasteczko Hobbitów, przechodząc dróżkami od domku do domku. Mijaliśmy po drodze wszystkie malownicze domki i ogródki znajdujące się przed nimi. Pogodę w czasie zwiedzania mieliśmy bardzo dynamiczną. Raz padało, a za chwilę świeciło słońce i tak w kółko. Na koniec wizyty poczęstowano nas w gospodzie piwem, cydrem lub bezalkoholowym piwem imbirowym (w zasadzie była to oranżada imbirowa). Cała wizyta trwała 2 godziny.

Wyruszając z Hobbitonu w kierunku Auckland wypogodziło się na dobre. Kilkanaście kilometrów przed Auckland utknęliśmy w korku, w którym spędziliśmy grubo ponad pół godziny. W końcu, przed 18 dojechaliśmy do naszego hostelu, w którym spaliśmy już pierwszej nocy pobytu w Nowej Zelandii. Ja poszedłem sobie jeszcze na krótki spacer po okolicy. Zobaczyłem stary dworzec kolejowy i halę widowiskowo-sportową - Vector Arena.

Przed 20 odwiozłem S. i M. na lotnisko, bo oni już dziś wylatują w drogę powrotną. Lecą przez Chiny. My jeszcze dziś nocujemy w Auckland i dopiero jutro rano jedziemy na lotnisko, skąd o 14 odlatujemy przez Bangkok do Monachium. No a później czeka nas jeszcze droga powrotna do Polski.

Poleski Park Narodowy - niedziela