piątek, 24 marca 2017

Nowa Zelandia - dzień 11

Jeżeli wczoraj był dzień lodowcowy, to dzisiaj był wyjątkowo jeziorowy. Zaczęliśmy już z samego rana. Jeszcze po ciemku pojechaliśmy na wschód słońca nad Matheson Lake, które nazywane jest również Mirror Lake. Ta druga nazwa trafniej oddaje klimat tego miejsca. Właśnie o wschodzie słońca, kiedy tafla jeziora jest jeszcze nietknięta wiatrem, jak w zwierciadle odbija się w niej najwyższy szczyt Nowej Zelandii – Mount Cook (3724 m n.p.m.) oraz położony obok niego Mount Tasman (3497 m n.p.m.). Wygląda to magicznie i my mieliśmy szczęście to dzisiaj zobaczyć.

Później pojechaliśmy jeszcze na chwilkę na plażę Gillespies. Ta ogromna plaża nad Morzem Tasmana nie zrobiła na nas jakiegoś super wrażenia, za to po drodze na nią, na szutrowej drodze, siedziały sobie dwie… papugi nowozelandzkie, które naukowo nazywają się Nestor Kea, są bardzo rzadkie i zagrożone wyginięciem. Musiałem zatrzymać samochód, bo nic nie robiły sobie z tego, że prawie w nie wjechałem. Oczywiście wysiedliśmy z samochodu i zaczęliśmy robić im zdjęcia. Myśleliśmy, że od razu nam uciekną, ale nic z tego. Papugi były bardzo ciekawskie i chętnie pozowały nam do zdjęć, a także wydawały z siebie śmieszne dźwięki, które nagrałem na filmiku.

Do kolejnego punktu widokowego, na którym się zatrzymaliśmy, musieliśmy jechać około 200 km. Po drodze czekała nas jeszcze krótka przerwa przed mostem, na którym trwały roboty drogowe. Pierwszy punkt widokowy był jeszcze na wybrzeżu, drugi w pięknej górskiej dolinie, a następne już nad jeziorami Wanaka i Hawea, które położone są równolegle do siebie, w sąsiednich dolinach górskich. Dziś znów mieliśmy szczęście do pogody. Cały dzień było gorąco i świeciło słońce, dzięki czemu widoki były naprawdę nieziemskie.

Po dojechaniu do miasta Wanaka, położonego na samym południowym krańcu jeziora o tej samej nazwie zrobiliśmy sobie dwugodzinny odpoczynek. Usiedliśmy na plaży nad jeziorem, wykąpaliśmy się w krystalicznie czystej wodzie, poopalaliśmy trochę oraz zjedliśmy przepyszne lody.

Po tym odpoczynku pojechaliśmy dalej, już na ostatni punkt dzisiejszego dnia, czyli nocleg nad kolejnym już dzisiaj jeziorem Wakatipu, w miejscowości Kingston, na południowym jego krańcu. Zanim jednak do niego dotarliśmy, musieliśmy wjechać na najwyżej położoną przełęcz drogową w Nowej Zelandii – The Crown Range Summit. Droga znajduje się tutaj na wysokości 1076 m n.p.m. (a niektóre źródła podają, że nawet 1121 m n.p.m.) i oczywiście roztaczają się z niej przepiękne widoki.

Większość osób śpi dzisiaj w śmiesznych, dużych namiotach na campingu, które umeblowane są w środku jak normalne pokoje hotelowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela