sobota, 22 lutego 2020

Kenia i Tanzania - dzień 15














Na lotnisko w Nairobi dojechaliśmy bez przeszkód. Pierwszy samolot, ten do Kairu, odleciał bez opóźnień. Po drodze widzieliśmy Zobirnik Nassera i oczywiście Saharę. W Kairze czekaliśmy na przesiadkę do Berlina około 2 godzin.

Kolejny samolot również odleciał bez opóźnień, mimo tego, że obecnie, z powodu epidemii koronawirusa z Wuhan, na wszystkich lotniskach sprawdzana jest temperatura ciała każdego pasażera. Ze staertującego samolotu widać było piramidy w Gizie i Deltę Nilu, a później również greckie wyspy na Morzu Egejskim, między innymi Kos i Thassos. Później lecieliśmy nad ośnieżonymi szczytami gór w Grecji i Bułgarii. Przelatywaliśmy również nad terytorium Polski, nad miastami Kędzierzyn Koźle, Brzeg i nad Wrocławiem, w okolicach którego zaczęliśmy schodzić do lądowania. Podczas zbliżania się do warstwy chmur mieliśmy okazję podziwiać bardzo rzadkie zjawisko - Widmo Brockenu i to dodatkowo z tęczową obwódką zwaną glorią – czyli po prostu cień naszego samolotu (właściwe Widmo Brockenu dotyczy tylko obserwacji własnego cienia) odbijający się w chmurach.

W Berlinie byliśmy punktualnie o 13.55. Z Berlina do Warszawy wróciłem FlixBusem.

piątek, 21 lutego 2020

Kenia i Tanzania - dzień 14












Nasz pociąg do Nairobi wyjeżdżał o godzinie 8.00. Na stację w Mombasie wyjechaliśmy aż dwie godziny wcześniej, ale jak się później okazało dobrze zrobiliśmy, bo kontrola do wejścia do pociągu była bardziej skrupulatna, niż ta lotniskowa. Najpierw musieliśmy przejść z bagażami przez standardowy rentgen ale po nim ustawiono nas w rządku, kazano postawić bagaże na taśmie i odsunąć się od nich. Każdy bagaż został dokładnie obwąchany przez dwa psy i dopiero wtedy mogliśmy wejść na teren dworca.

Podróż pociągiem trwała około 6 godzin. Po drodze przejeżdżaliśmy przez Park Narodowy Tsavo. Za oknem roztaczała się bezkresna sawanna, na której od czasu do czasu mogliśmy dostrzec zwierzęta. Poza „standardowymi” zebrami i antylopami thompsona i gnu po raz pierwszy widzieliśmy antylopy oryksy. Jednak największą atrakcją były przechadzające się czerwone słonie, które swój kolor zawdzięczają tutejszej glebie, na której się wylegują. Kiedy już znudziły nam się krajobrazy część z nas poszła spać, a część, w tym i ja, zaczęła grać w karty, w tysiąca.

Po dojechaniu do Nairobi wsiedliśmy w taksówki i pojechaliśmy do hotelu, a raczej do trzypokojowych mieszkań w zamkniętej i chronionej dzielnicy, które zostały zaadoptowane na pokoje hotelowe. Po zostawieniu bagaży w pokojach wyszliśmy w poszukiwaniu jedzenia. Restaurację znaleźliśmy dopiero po wyjściu ze strzeżonego osiedla. Po zjedzeniu wróciliśmy do pokoju i poszliśmy spać, bo na lotnisko wyjeżdżamy już o 2 w nocy. To już ostatni dzień pobytu w Afryce. Jutro wieczorem będziemy już w Polsce.

czwartek, 20 lutego 2020

Kenia i Tanzania - dzień 13












Dzisiaj rano poszliśmy zobaczyć wschód słońca. Tutaj jednak wschody i zachody nie są tak piękne jak w Polsce, gdyż słońce szybko wędruje po niebie i nie ma czasu na świetlne spektakle. My i tak mieliśmy sporo szczęścia, bo było trochę chmur, które urozmaicały dzisiejszy wschód.

Około 10 rano opuściliśmy nasz hotel. Pojechaliśmy tuk-tukami na śniadanie, a później busikiem do Mombasy. W Mombasie byliśmy około godziny 14.00. Po rozpakowaniu się w hotelu poszliśmy zwiedzać stare miasto i tutejszy fort. Mombasa jest okropnie głośna i równie okropnie chaotyczna. Jest tu mnóstwo tu ludzi i jest dosyć nieprzyjemnie. Na starym mieście znajduje się kilka ładnych, ale zniszczonych już przeważnie budynków z czasów kolonialnych.

Najciekawszym obiektem do zwiedzania jest tutejszy Fort Jesus. Fort zbudowali w 1593 roku Portugalczycy, z rozkazu króla Filipa II. Na przestrzeni wieków wielokrotnie zmieniali się w nim władający. Do naszych czasów z dawnego kompleksu fortu zachował się między innymi „Dom Omański” oraz „Sala Mazruich” z kamiennymi ławami i osiemnastowiecznymi inskrypcjami. Poza tym także ruiny kościoła, magazynów i sklepów. Obecnie w forcie działa niewielkie muzeum, usytuowane we wschodniej części kompleksu, w dawnych koszarach. Muzeum poświęcone jest historii cywilizacji Suahili.

Po zwiedzeniu fortu poszliśmy do polecanej w Internecie restauracji nad zatoką. Restauracja jest uroczo położona a jedzenie było rzeczywiście bardzo dobre. Po posiłku wróciliśmy do hotelu, zahaczając jeszcze po drodze o supermarket, gdzie zrobiliśmy drobne zakupy. Jutro czeka nas pobudka skoro świt, bo o 8 rano startuje nasz pociąg do Nairobi.

Poleski Park Narodowy - niedziela