Po porannych perturbacjach z wyjazdem z terenu kampingu, w końcu ruszyliśmy w kierunku krateru Ngorongoro. Prowadzi do niego ta sama droga co do Serengeti.
Głównym elementem Ngorongoro Conservation Authority jest Krater Ngorongoro - największa na świecie nieaktywna, nieuszkodzona i niewypełniona kaldera. Krater został uformowany, kiedy wielki wulkan eksplodował i zapadł się 2-3 miliony lat temu. Ma 610 metrów głębokości, a powierzchnia dna wgłębienia wynosi 260 km². Dno krateru leży na wysokości 1800 m n.p.m. Krater uznano za jeden z Siedmiu Naturalnych Cudów Afryki.
W czasie drogi do krateru zaczęło mocno padać a niebo zasnute było chmurami. Gdy dojechaliśmy na punkt widokowy, w zasadzie nic nie było widać, poza unoszącymi się chmurami. Jednak poczekaliśmy chwilę i po kilku minutach naszym oczom ukazał się przepiękny widok na całe wnętrze krateru. Po zrobieniu zdjęć zaczęliśmy zjeżdżać w dół. Jednak zanim dojechaliśmy na sam dół, to minęło około pół godziny.
Dla wielu gatunków zwierząt i roślin krater Ngorongoro stał się z czasem rodzajem naturalnej fortecy wyrosłej na rozległej równinie. Jego wnętrze jest trudno dostępne, a liczne strumienie dostarczają zwierzętom wystarczającej ilości wody nawet podczas największych upałów. Drapieżniki mają tu też pod dostatkiem zwierząt, na które mogą polować, a te bogactwo roślin, którymi mogą się żywić. Szacuje się, że w kraterze żyje około 25 tysięcy zwierząt różnych gatunków, wśród nich są bawoły, lwy, leopardy, słonie, hipopotamy, zebry, antylopy, czarne nosorożce czy hieny plamiste. Nad jeziorem żyją ogromne i niezwykle malownicze stada flamingów różowych. Co ciekawe, naturalna izolacja tego obszaru, choć przez tysiąclecia gwarantowała wielu gatunkom większe bezpieczeństwo i możliwość przetrwania, stopniowo doprowadza też do wyczerpania ich puli genowej. Problem dotyczy na przykład lokalnej populacji lwów, które krzyżują się prawie wyłącznie z osobnikami spokrewnionymi, co przyczyniło się do przekazywania problemów genetycznych z pokolenia na pokolenie. Samce zamieszkujące krater żyją w lwim dobrobycie (spokój i dostatek pożywienia), co powoduje, że są większe i silniejsze od bardziej wygłodzonych samców z równiny. Dzięki temu skutecznie powstrzymują intruzów przed krzyżowaniem się z samicami z krateru, ale też powodują problemy dla całej lokalnej populacji związane ze wspomnianym brakiem dopływu nowej puli genowej.
W kraterze od razu zobaczyliśmy mnóstwo zwierząt. Całe stada gnu, gazel, impali, antylop thompsona oraz zebry i bawoły. Szczególnie ciekawe były gnu. Niektóre z nich dopiero co się urodziły i stawiały swoje pierwsze kroki a część ich matek nawet jeszcze do końca nie pozbyła się łożyska. Pomiędzy dużymi zwierzętami ciągle kręciły się jakieś ptaki, a od czasu do czasu przechadzały się także szakale.
Niesamowity spektakl spotkał nas kilkaset metrów dalej, gdzie na środku drogi wylegiwały się trzy przepiękne samce lwów. Gdy tak sobie leżały a my je fotografowaliśmy nagle jeden z nich się obudził, podszedł do naszego samochodu i położył się tuż obok niego, kryjąc się w jego cieniu. Za chwilę to samo zrobiły dwa pozostałe lwy i musieliśmy bardzo ostrożnie odjeżdżać.
Niedługo potem udaliśmy się na poszukiwanie kolejnego zwierzęcia z wielkiej piątki – nosorożca. Jednak nie dane nam go było dzisiaj zobaczyć, a to dlatego, że do miejsca, w którym najczęściej przebywają, nie dało się dziś dojechać. Droga została zalana przez deszcz i była nieprzejezdna, nawet dla terenowych samochodów. Trudno, nie wszystko da się zobaczyć. Jest po co wracać :). Ale za to jadąc w kierunku nosorożców w pewnym momencie dostrzegliśmy brodzące w wodzie koronniki, a za nimi bawiące się ze sobą dwie młode hieny.
Po lunchu pojechaliśmy raz jeszcze poszukać nosorożca, tym razem w lesie o nazwie Lerai, gdzie był widziany rano. Niestety i tym razem się nie udało i powoli skierowaliśmy się w stronę szczytu krateru. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w sklepie z pamiątkami, a potem ruszyliśmy już w drogę powrotną do Arushy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz