czwartek, 13 lutego 2020

Kenia i Tanzania - dzień 6












Śniadanie zjedliśmy po ciemku, żeby skoro świt wyruszyć raz jeszcze na przejażdżkę po parku Tarangire w poszukiwaniu lwów i panter. Wcześnie rano jest największa szansa na ich zobaczenie, bo zwierzęta zazwyczaj śpią po nocnej aktywności. Znów widzieliśmy różne zwierzęta. Udało nam się w końcu zobaczyć trzecie zwierzę z wielkiej piątki – lwa. A konkretnie kilka samic wylegujących się nad rzeką Tarangire. Były dosyć daleko od nas, więc najlepiej je było widać przez lornetki. (Edit: wracając w czwartek z safari do Arushy, nasz kierowca dowiedział się od swoich kolegów, którzy przebywali w parku Tarangire, że właśnie te lwy upolowały sobie bawoła i go konsumują). Niedaleko od rzeki natknęliśmy się na kolejną lwicę. Tym razem była sama i być może właśnie odpoczywała po swoim posiłku, bo wyglądała na najedzoną. Widok był niesamowity, bo lwica spała sobie na gałęzi, a jej cztery łapy i ogon zwisały swobodnie poniżej niej. Później jeszcze trochę pojeździliśmy po parku i wróciliśmy na śniadanie.

Po śniadaniu ruszyliśmy w kierunku drugiego Parku Narodowego Lake Manyara. Po drodze wjechaliśmy na terytoria zamieszkałe przez plemię Masajów. Tutaj mieliśmy zaplanowaną wizytę w wiosce Masajów. Najpierw przywitał nas syn wodza, który przedstawił nam swoich mieszkańców. Później oglądaliśmy przygotowany przez nich pokaz tańców ze śpiewem i mogliśmy sobie z nimi porobić zdjęcia. Kolejnym punktem była szkoła, a właściwie szałas, w którym najmłodsze dzieci uczyły się języka suahili i języka angielskiego. Na koniec poszliśmy zobaczyć jak mieszkają Masajowie oraz mogliśmy kupić pamiątki własnoręcznie wykonane przez kobiety z wioski.

Do Parku Narodowego Lake Manyara dojechaliśmy wczesnym popołudniem. Jest on o wiele mniejszy od parku Tarangire. Czas do kolacji spędziliśmy na podziwianiu kolejnych zwierząt. Było ich znów całkiem sporo, ale największą atrakcją były znowu lwy (ponownie samice), które wylegiwały się na gałęziach drzewa. Tym razem mogliśmy podziwiać je z dużo bliższej odległości niż rano.

Po napatrzeniu się na lwy pojechaliśmy dalej by oglądać kolejne zwierzęta. Widzieliśmy sonie, żyrafy, bawoły afrykańskie, różne antylopy i dużo różnych ptaków.

  

Po zwiedzeniu parku kierowcy zawieźli nas na przepięknie położony i bardzo ładny kemping, z którego roztaczała się piękna panorama na Jezioro Manyara. Na terenie kampingu był też basen, z którego oczywiście skorzystałem. A po kolacji i kąpieli trzeba iść szybko spać, bo jutro znów budzimy się skoro świt i jedziemy do parku Narodowego Ngorongoro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Puszcza Kozienicka i Kozienice