Rano pod nasz hotel podjechały 2 jeepy, którymi będziemy jeździć przez najbliższe 3 dni. Rozpoczynamy dziś nasze prawdziwe afrykańskie safari. Dodatkowo, zamiast zaplanowanych dwóch, odwiedzimy aż 3 parki narodowe. Wszyscy zdecydowaliśmy się dopłacić po 150 dolarów i pojechać do jednego z najbardziej znanych i najpiękniejszych parków – do Ngorongoro. Ale po kolei.
Dojazd do Parku Narodowego Tarangire zajął nam około 3 godzin. Po drodze wjechaliśmy na terytorium zamieszkałe przez Masajów, więc częstym widokiem przy drodze były szczupłe i wysokie sylwetki tutejszych mieszkańców.
Po dojechaniu do granicy parku, zakupie biletów i podniesieniu dachu w samochodzie, wjechaliśmy na teren parku. I w zasadzie jeździliśmy po nim przez cały dzisiejszy dzień, aż do zachodu słońca, szukając miejsc, w których mogliśmy podziwiać zwierzęta. Dzisiaj, poza wieloma nowymi gatunkami, spośród których wymienię między innymi pawiany, ptaki „Zazu” (czyli dzioborożce) czy strusie afrykańskie, widzieliśmy przede wszystkim drugie zwierzę z wielkiej piątki afrykańskiej, czyli słonia. A w zasadzie wiele słoni.
Ale najpiękniejszy spektakl nastąpił na sam koniec dnia, kiedy to trafiliśmy na popołudniową kąpiel słoni w malutkim jeziorku. W całkowitej ciszy, spędziliśmy około godziny na oglądaniu cudownej zabawy słoni w wodzie, przy wodzie, a także po wyjściu z wody. Słoni było kilkadziesiąt, od potężnych samców, przez „zwykłe” samice, aż po przesłodkie maluszki. Nic nie odda piękna tego, co było nam dane zobaczyć dzisiejszego wieczoru. Takie chwile pamięta się już do końca życia!
Ponieważ dzisiaj śpimy na terenie parku, w namiotach, to dojazd do nich zajął nam tylko kilka minut. Tutaj czekała już na nas pyszna kolacja, a po niej, po przygotowaniu sobie spania, poszliśmy spać. Jutro znów budzimy się skoro świt, aby kontynuować nasze safari.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz