Dzisiaj rano poszliśmy zobaczyć wschód słońca. Tutaj jednak wschody i zachody nie są tak piękne jak w Polsce, gdyż słońce szybko wędruje po niebie i nie ma czasu na świetlne spektakle. My i tak mieliśmy sporo szczęścia, bo było trochę chmur, które urozmaicały dzisiejszy wschód.
Około 10 rano opuściliśmy nasz hotel. Pojechaliśmy tuk-tukami na śniadanie, a później busikiem do Mombasy. W Mombasie byliśmy około godziny 14.00. Po rozpakowaniu się w hotelu poszliśmy zwiedzać stare miasto i tutejszy fort. Mombasa jest okropnie głośna i równie okropnie chaotyczna. Jest tu mnóstwo tu ludzi i jest dosyć nieprzyjemnie. Na starym mieście znajduje się kilka ładnych, ale zniszczonych już przeważnie budynków z czasów kolonialnych.
Najciekawszym obiektem do zwiedzania jest tutejszy Fort Jesus. Fort zbudowali w 1593 roku Portugalczycy, z rozkazu króla Filipa II. Na przestrzeni wieków wielokrotnie zmieniali się w nim władający. Do naszych czasów z dawnego kompleksu fortu zachował się między innymi „Dom Omański” oraz „Sala Mazruich” z kamiennymi ławami i osiemnastowiecznymi inskrypcjami. Poza tym także ruiny kościoła, magazynów i sklepów. Obecnie w forcie działa niewielkie muzeum, usytuowane we wschodniej części kompleksu, w dawnych koszarach. Muzeum poświęcone jest historii cywilizacji Suahili.
Po zwiedzeniu fortu poszliśmy do polecanej w Internecie restauracji nad zatoką. Restauracja jest uroczo położona a jedzenie było rzeczywiście bardzo dobre. Po posiłku wróciliśmy do hotelu, zahaczając jeszcze po drodze o supermarket, gdzie zrobiliśmy drobne zakupy. Jutro czeka nas pobudka skoro świt, bo o 8 rano startuje nasz pociąg do Nairobi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz