środa, 19 lutego 2020

Kenia i Tanzania - dzień 10, 11 i 12












Dzisiejszy poranek rozpoczęliśmy od śniadania i… zmiany hotelu. Nasz hotel według portalu booking.com miał znajdować się 20 metrów od plaży. Okazało się, że znajduje się on jakieś 15  minut drogi od najbliższej publicznej plaży. Ponadto warunki w nim nie były najlepsze. Nasz lider Mariusz znalazł więc dla nas dużo przyjemniejszy hotel Coconuts Village znajdujący się na samym końcu Diani Beach. Mieszkamy teraz w bardzo ładnej rezydencji w stylu kolonialnym, w dużych pokojach. Pomiędzy budynkami znajduje się mnóstwo drzew, po których buszują sobie małpy.

Po rozlokowaniu się w pokojach poszliśmy na plażę, na której właściciel prowadzi restaurację. Tam usiedliśmy sobie przy stoliku i w zasadzie siedzieliśmy tam do samego wieczora od czasu do czasu wchodząc sobie do Oceanu Indyjskiego, którego temperatura bliska jest 300C, więc woda nawet nas nie chłodzi. W restauracji zjedliśmy również obiadokolację. Wieczorem siedzieliśmy sobie w holu jednego z naszych mieszkań i bawiliśmy się w gronie solistów. Potem, już po ciemku, jeszcze raz wszyscy poszliśmy na plażę. Jutro kolejny dzień słodkiego lenistwa na plaży.

Zarówno poniedziałek, jak i wtorek, były bliźniaczo podobne do niedzieli. Od rana do wieczora siedzieliśmy na plaży, kąpaliśmy się, opalaliśmy, spacerowaliśmy po plaży, wylegiwaliśmy się na huśtawko-leżance oraz jedliśmy śniadania i kolacje w restauracji na plaży. Totalny chillout.

We wtorek mieliśmy jechać na wycieczkę fakultatywną na wyspę Waisini, ale okazało się, że wycieczka zamiast zapowiadanych 45$ kosztowała 65$. W związku z tym zrezygnowaliśmy i okazało się, że bardzo dobrze zrobiliśmy, bo wszyscy którzy na nią pojechali, wrócili z niej mocno rozczarowani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela