niedziela, 26 lutego 2017

Wyprawa na Antarktydę - dzień 15

Po pobudce i śniadaniu, już spakowani i przygotowani do lotu powrotnego, pojechaliśmy na zwiedzanie Buenos Aires. Obejrzeliśmy wszystkie najważniejsze miejsca w mieście.

Pojechaliśmy na cmentarz La Recoleta w dzielnicy o tej samej nazwie, na którym znajdują się groby najważniejszych i najbardziej wpływowych mieszkańców Argentyny. My poszliśmy zobaczyć grobowiec najsłynniejszej osoby pochowanej na tym cmentarzu – czyli Evity, a właściwie Evy Peron. Widzieliśmy ponadto bogatą dzielnicę Palmero, w której znajduje się między innymi ambasada Polski, przejechaliśmy przez dzielnicę portową z pięknie odnowioną starą dokownią – Puerto Madero. W słynnej kolorowej dzielnicy La Boca, w której znajduje się stadion Boca Juniors (La Bombonera) zjedliśmy sobie tutejszy specjał – sandwich choripan w knajpce, w której oczywiście tańczono cały czas argentyńskie tango. Zatrzymaliśmy się na Plaza de Mayo z piękną Casa Rosada – byłą siedzibą prezydenta Argentyny. Na placu weszliśmy też do Katedry Metropolitalnej, gdzie akurat trafiliśmy na zmianę warty przy grobowcu Jose de San Marti – generała, który wyzwalał spod panowania hiszpańskiego Argentynę, Chile i Peru. Oczywiście widzieliśmy też słynny Obelisk Niepodległości, znajdujący się na najszerszej ulicy na świecie – Alei 9 lipca.

Po tym kilkugodzinnym zwiedzaniu wjechaliśmy na autostradę i udaliśmy się już w kierunku międzynarodowego lotniska, na którym spędziliśmy kilka godzin, które wykorzystałem między innymi na wstawienie notek na bloga :).

Teraz czekamy na boarding. Samolot już stoi i przygotowują go do lotu. Lecimy boeingiem 747, liniami Lufthansa. We Frankfurcie będziemy jutro rano, a w Warszawie tego samego dnia wieczorem.

sobota, 25 lutego 2017

Wyprawa na Antarktydę - dzień 14

Już o 6 rano była pobudka i śniadanie. Potem szybka toaleta i już o 8 mieliśmy transfer na lotnisko w Ushuaia. Lot do Buenos Aires minął spokojnie.

Stolica Argentyny przywitała nas bezchmurnym niebem, ogromną wilgotnością powietrza i temperaturą przekraczającą 300C. Z lotniska udaliśmy się do hotelu, gdzie mieliśmy około 2 godzin czasu na prysznic i odpoczynek. Po 20 udaliśmy się na wieczorną kolację z pokazem argentyńskiego tanga. Najpierw była kolacja. Oczywiście na danie główne wzięliśmy sobie stek z argentyńskiej wołowiny. Nie jedliśmy nic od rana i byliśmy bardzo głodni, więc gdy podali nam ogromne steki byliśmy przeszczęśliwi. Steki były tak ogromne, że… nie zjedliśmy ich do końca, podobnie jak i podanego później deseru. Byliśmy pełni i dopiero wtedy rozpoczął się pokaz tanga. Był naprawdę bardzo fajny, mimo, że ja nie przepadam za takimi klimatami.

Około północy, zmęczeni, wróciliśmy do hotelu Waldorf i położyliśmy się spać.

Poleski Park Narodowy - niedziela