Gdy obudziliśmy się rano, przed nami, w oddali widać było już ląd. Po śniadaniu wyszedłem sobie na pokład. Świeciło słońce, a temperatura powietrza przekraczała 100C. Dookoła statku latały sobie albatrosy.
Około południa byliśmy już u wejścia do Kanału Beagle. Po kilku milach statek zatrzymał silniki. Musieliśmy czekać na pilota po kanale, gdyż takie są procedury. Bez pilota nie można pływać po kanale. Pilot przypłynął po nas dopiero w nocy. Całe popołudnie świeciło słońce. Po południu zaserwowano nam ciastka, gofry i lody na pokładzie. Delektując się nimi podziwialiśmy widoki na obu brzegach kanału oraz tryskające co chwilę w górę wodą wieloryby minkie.
A wieczorem, po kolacji i spakowaniu się poszliśmy na wieczorek pożegnalny. Była muzyka i tańce, ale raczej nie była to dyskoteka, tylko bardziej Ciechocinek :). Zanim położyliśmy się spać, poszliśmy jeszcze na chwilkę do jacuzzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz