Deszcz padał przez całą noc. Rano, po zjedzeniu śniadania poszliśmy pieszo do Jaskini Postojna. Spod naszego hostelu Proteus spacer zajął nam około 15 minut. Na szczęście deszcz nieco się uspokoił i pod kasy jaskini dotarliśmy prawie na sucho.
Zwiedzanie przepięknej jaskini rozpoczęliśmy od kilkuminutowej jazdy pociągiem. Po dotarciu na peron końcowy rozpoczęło się zwiedzanie z przewodnikiem. Postojna to cud natury, który koniecznie trzeba choć raz w życiu zobaczyć. Ja byłem tutaj już po raz trzeci i niezmiennie jaskinia ta zachwyca mnie swoim ogromem i ilością podziemnych form krasowych.
Po wyjściu z jaskini czekał już na nas na parkingu autokar, którym przejechaliśmy kilka kilometrów do miejscowości Predjama, gdzie zwiedzaliśmy średniowieczny zamek Predjamski Grad, zbudowany całkowicie w skale. Zamek widziałem już, podobnie jak jaskinię dwa razy, ale nigdy nie zwiedzałem jego wnętrz.
Kolejnym punktem dzisiejszego dnia była druga, nieco mniej znana, choć równie piękna, a według niektórych nawet piękniejsza niż Postojna, Jaskinia Szkocjańska. To zupełnie inna jaskinia niż Postojna. Słynie z największego podziemnego kanionu rzecznego w Europie, a jej atrakcją jest mostek zawieszony kilkadziesiąt metrów nad korytem rzeki o nazwie Rzeka. Zwiedzanie zajęło nam około dwóch godzin. Po wyjściu z jaskini poszliśmy jeszcze na chwilę na pnkt widokowy, a potem już prosto do autokaru, bo zaczął znów padać deszcz i to dość mocno.
Niestety rozpadało się na dobre i stolicę Słowenii – Ljubljanę zwiedzaliśmy w niezbyt komfortowych warunkach atmosferycznych. Mieliśmy znowu trochę szczęścia, bo deszcz na czas zwiedzania przestał padać, więc mogliśmy przejść szybko po głównych atrakcjach miasta, odwiedzić sklepiki z pamiątkami, zjeść coś ciepłego i usiąść przy kawie oglądając pierwszą połowę meczu Chorwacja – Anglia. Niestety w godzinie zbiórki deszcz rozpadał się tak mocno, że wystarczyło kilka minut oczekiwania na autokar i byliśmy cali mokrzy.
Wizyta w stolicy Słowenii była ostatnią zaplanowaną atrakcją naszego wyjazdu do Dalmacji, więc po wejściu do autokaru mogliśmy zdjąć mokre ubrania i wysuszyć się w ciągu dalszej jazdy w kierunku Polski. W autokarze, na smartfonach, dokończyliśmy również oglądanie meczu, w którym po dogrywce, Chorwacja pokonała Anglię 2:1. Przez większość nocy padał deszcz. Do Polski wracaliśmy przez Austrię i Czechy. W Polsce byliśmy około 7 rano. Zatrzymaliśmy się jeszcze na śniadanie w okolicach Częstochowy i przed godziną 13 byliśmy już w Warszawie. Tak oto skończyła się nasza tegoroczna wyprawa do Dalmacji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz