Trudno odmówić sobie przyjemności napisania posta w dzień, który zdarza się raz na 4 lata! Tym bardziej, że oprócz babantowego spotkania na początku miesiąca, to więcej nic ciekawego w lutym się nie wydarzyło, przynajmniej u mnie. Praca, praca i praca... i nic więcej. Luty jest w tym roku wyjątkowo ciepły. W Warszawie nie padał w ogóle śnieg, a temperatury często przekraczały 10 stopni. Niestety mało było dni słonecznych, przeważnie było szaro, buro i mokro. Rozpocząłem też spotkania z dzieckiem jako wolontariusz, w ramach Akademii Przyszłości. Przedzielono mi chłopca w wieku 7 lat i moim zadaniem jest wspierać go i budować oraz wzmacniać jego poczucie wartości. Mam również pomagać mu nabrać większej pewności siebie oraz zmotywować do rozwoju, aby był gotowy do podejmowania najróżniejszych wyzwań. Zobaczymy czy mi się to uda. Na razie, po dwóch spotkaniach, wygląda na to, że się wzajemnie polubiliśmy :). A w drugiej połowie marca wybieram się na tzw. city break do Londynu. Znaleźliśmy tanie loty i lecę tam z Dorotą, tyle że każde z nas leci ze swojego miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz