Po śniadaniu wyjechaliśmy w kierunku Monastyru Rylskiego. Trasa zajęła nam około 45 minut. Klasztor Rilski to największy i najsłynniejszy klasztor prawosławny w Bułgarii, a zarazem jeden z najważniejszych zabytków kulturalnych, duchowych i historycznych tego kraju. Znajduje się w Górach Riła, na wysokości 1147 m n.p.m. Klasztor został założony w X wieku przez św. Jana z Riły – patrona Bułgarii. Początkowo istniał jako skromna pustelnia, ale z czasem przekształcił się w rozległy kompleks monastyczny, który przez stulecia odgrywał ogromną rolę w zachowaniu tożsamości narodowej, języka i kultury bułgarskiej, zwłaszcza w okresie panowania osmańskiego. Dzisiejszy wygląd klasztoru pochodzi głównie z XIX wieku, z czasów bułgarskiego odrodzenia narodowego, ponieważ wcześniejsze zabudowania były kilkukrotnie niszczone przez pożary i najazdy.
Z klasztoru skierowaliśmy się do stolicy Bułgarii – Sofii. Nawigacja poprowadziła nas częściowo wąskimi, lokalnymi drogami, co miało też swój urok. Zarówno w drodze do Sofii, jak i później, kiedy jechaliśmy już do granicy z Rumunią, mijaliśmy wiele wiosek, które wyglądały jak wymarłe. Większość domów była w nich zniszczona, pozarastana chaszczami, ciężko było zobaczyć w wioskach żywego człowieka. Trochę strasznie to wszystko wyglądało. Do Sofii przyjechaliśmy krótko po godzinie 12:00. Zaparkowaliśmy samochód na parkingu przy Stadionie Narodowym im. Wasiła Lewskiego i poszliśmy zwiedzać miasto. Wcześniej przygotowałem około półtoragodzinny spacer po Sofii, uwzględniający wszystkie najważniejsze atrakcje w mieście.
Spacer zaczęliśmy od przejścia przez Ogród Książęcy, przez który doszliśmy do Soboru św. Aleksandra Newskiego. Jest to największa cerkiew prawosławna w Bułgarii i jeden z najważniejszych symboli Sofii. Zbudowany został na przełomie XIX i XX wieku jako wyraz wdzięczności za wyzwolenie Bułgarii spod panowania osmańskiego przez wojska rosyjskie. Katedra zachwyca swoją neobizantyjską architekturą, złoconymi kopułami i majestatyczną sylwetką. Wnętrze świątyni, przestronne i dostojne, ozdobione jest bogatymi dekoracjami: marmurowymi kolumnami, mozaikami, freskami i ikonami, z których wiele powstało dzięki artystom z Rosji, Bułgarii i innych krajów. Sobór może pomieścić ponad 5000 osób i jest nie tylko miejscem kultu religijnego, ale także narodowym pomnikiem historii. W jego podziemiach mieści się krypta z galerią ikon, gdzie można zobaczyć jedną z najcenniejszych kolekcji sztuki cerkiewnej w Bułgarii.
Świątynia znajduje się w samym sercu Sofii, na dużym placu otoczonym zielenią. Na placu tym znajdują się liczne kramy z pamiątkami, które oczywiście musieliśmy obejrzeć, a nawet coś w nich kupić. Na placu położona jest również kolejna ważna cerkiew – św. Sofii (Cerkiew Mądrości Bożej). Jest to jedna z najstarszych i najważniejszych świątyń w Sofii, od której miasto wzięło swoją nazwę. Została wzniesiona w VI wieku, za czasów cesarza Justyniana Wielkiego, na miejscu starszych świątyń chrześcijańskich z IV i V wieku. Początkowo pełniła funkcję głównej katedry miasta Serdica (dawna nazwa Sofii). Jej architektura jest prosta, lecz monumentalna – to klasyczna bazylika bizantyjska, z ceglaną fasadą i trzema nawami. Cerkiew była wielokrotnie niszczona przez trzęsienia ziemi i wojny, a w czasach osmańskich zamieniona została na meczet. Dopiero w XIX wieku przywrócono jej pierwotną funkcję jako świątyni prawosławnej. Przed cerkwią stoi Pomnik Nieznanego Żołnierza.
W bliskim sąsiedztwie dwóch poprzednich cerkwi znajduje się również Cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy, nazywana potocznie „rosyjską cerkwią”. Jest to jedna z najbardziej urokliwych świątyń w Sofii. Została wybudowana na początku XX wieku, z inicjatywy rosyjskiej ambasady, dla społeczności rosyjskiej w Bułgarii. Jej architektura nawiązuje do tradycyjnych cerkwi rosyjskich, z charakterystycznymi złotymi cebulastymi kopułami i zielonym, spiczastym dachem wieży. Bajkowy wygląd Cerkwi przyciąga uwagę i sprawia, że jest ona jedną z najczęściej fotografowanych budowli w Sofii.
Idąc dalej, w kierunku Placu Niepodległości i Parlamentu natknęliśmy się na protest przeciwko wprowadzeniu euro i na rzecz zachowania bułgarskiego lewa. Protest jest kilkudniowy i odbywa się w Sofii między 28 czerwca a 8 lipca. W związku z protestem część ulic w centrum miasta była otoczona barierkami, pilnowana przez policję i zamknięta całkowicie dla ruchu pieszego. Musieliśmy więc nieco zmodyfikować trasę naszej wędrówki i pójść okrężną drogą pod Meczet Banja Baszi oraz Synagogę. Meczet Banja Baszi to jedyna czynna świątynia muzułmańska w Sofii i jedno z nielicznych świadectw osmańskiej przeszłości miasta. Został wybudowany w 1566 roku. Nazwa meczetu oznacza dosłownie „wiele łaźni”, ponieważ budynek powstał na terenie naturalnych źródeł termalnych – niegdyś działały tu osmańskie łaźnie publiczne. Do dziś zresztą można poczuć unoszącą się w okolicy parę z ciepłych źródeł, co dodaje miejscu wyjątkowej atmosfery. Meczet wyróżnia się swoją kopułą o średnicy 15 metrów, smukłym minaretem oraz prostą, ale elegancką dekoracją wnętrza. Wciąż pełni funkcję religijną i jest ważnym miejscem modlitwy dla społeczności muzułmańskiej, co zresztą mieliśmy okazję dzisiaj zobaczyć. Znajduje się w samym sercu miasta, tuż obok ruin starożytnej Serdiki, blisko hali targowej i synagogi.
Sofijska synagoga jest największą synagogą na Bałkanach i jedną z największych w Europie. Została otwarta w 1909 roku i do dziś służy bułgarskiej społeczności żydowskiej. Synagoga jest nie tylko miejscem modlitwy, ale także siedzibą Muzeum Historii Żydów w Bułgarii, które dokumentuje obecność i życie społeczności żydowskiej w kraju. Nie udało nam się zobaczyć dzisiaj najstarszego budynku w Sofii, czyli Rotundy św. Jerzego, pochodzącej z IV wieku n.e., z czasów rzymskiego imperatora Konstantyna Wielkiego. Niestety była ona niedostępna z powodu wspomnianego wcześniej protestu. Zamiast rotundy wszedłem zobaczyć znajdującą się tuż obok, i dostępną do zwiedzania cerkiew „Sweta Nedela”.
To już był ostatni punkt naszego zwiedzania. Pozostał nam jedynie kilkunastominutowy spacer powrotny do naszego samochodu. Z parkingu ruszyliśmy już bezpośrednio do miejsca naszego dzisiejszego noclegu, czyli do miasta Curtea de Argeș w Rumunii. Trasa zajęła nam ponad 6 godzin. Po drodze przecinaliśmy pasmo górskie Stara Płanina. Kilkanaście kilometrów przed granicą zatrzymaliśmy się w restauracji przy stacji benzynowej na obiad. Restauracja wyglądała trochę… strasznie, i była w środku prawie pusta, ale jedzenie okazało się smaczne. Potem dojechaliśmy do mostu na Dunaju, na granicy bułgarsko-rumuńskiej, w miejscowości Calafat. Po przejechaniu na stronę rumuńską, droga zrobiła się o wiele lepsza. W pewnym momencie wjechaliśmy na autostradę i kontynuowaliśmy nią jazdę praktycznie aż do samego miasta Curtea de Argeș, w którym mamy dzisiaj nocleg w normalnym czteropiętrowym bloku z wielkiej płyty, ale za to w pięknym, świeżo wyremontowanym apartamencie. A jutro czeka już na nas Trasa Transfogarska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz