sobota, 30 kwietnia 2016

Majówka - Stara Wieś - dzień 1

W tym roku po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie spędziłem majówki nad Babantem. Wraz z T. i "Solistami" wybraliśmy się na majówkę do Załęczańskiego Parku Krajobrazowego nad Wielki Łuk Warty. Na swoją miejscówkę wybraliśmy przepięknie położony ośrodek wypoczynkowy Stara Wieś, położony nad samym brzegiem Warty, we wsi o tej samej nazwie.

"Pomiędzy Działoszynem a Wieluniem, na obszarze Załęczańskiego Parku Krajobrazowego przebiega granica typów krajobrazów. Falista wyżyna przechodzi tu w nizinne równiny. Na północnych peryferiach Jury Krakowsko-Częstochowskiej skały wapienne najczęściej skryte są pod okrywą osadów polodowcowych. Tylko gdzieniegdzie pojawiają się jeszcze skaliste ostańce czy wapienne wzgórza, które przypominają o starszym, po części mezozoicznym rodowodzie krajobrazu. Osią parku jest dolina Warty. Rzeka mijając Działoszyn płynie początkowo na zachód, pod Kępowizną skręca zdecydowanie ku północy, by kilka kilometrów dalej zawrócić na wschód. Wielki Łuk Warty należy do najpiękniejszych przełomowych odcinków dolin rzecznych w naszym kraju.

Pod Bobrownikami rzeka nie dała się powstrzymać jak pod Kępowizną - wcięła się w podłoże na głębokość 30-60 m. Nie powstał w tym miejscu kanion o górskim charakterze, ale w stokach doliny widać całkiem spore skałki - Górę św. Genowefy i górę Wapiennik, rozcięte przez Prawartę zasilaną wodami topniejącego lądolodu.

Niezwykle ciekawym miejscem w Załęczańskim Parku Krajobrazowym jest rezerwat geologiczny "Węże" obejmujący górę Zelce. Na szczycie dominuje krajobraz jurajski - widać wapienne skałki z wyraźnymi śladami krasowienia (żłobki, rowki i szczeliny). Góra jest dziurawa niczym ser szwajcarski - w 1934 r. geolog prof. Jan Samsonowicz, badając Zelce, odkrył tutejsze jaskinie. Jedną nazwano jego nazwiskiem, inne noszą nazwy Mała, Za Kratą, Stalagmitowa. Ostatnia z nich była niegdyś udostępniona do zwiedzania - pod wiatą znajduje się pionowy otwór wejściowy z metalową drabiną. Zejście na dół może być niebezpieczne. Nie ma tu wielkich sal z bogactwem lśniących stalaktytów i stalagmitów - szata naciekowa już dawno została zniszczona przez poszukiwaczy szpatu (kalcytu)."

Z Warszawy zabraliśmy ze sobą B. Wyjechaliśmy około godziny 8 rano. Trochę obawialiśmy się o pogodę, gdyż prognozy na majówkę nie były zbyt optymistyczne. Na miejsce dojechaliśmy już koło 11. Byliśmy pierwszymi "Solistami" na miejscu, ale nie musieliśmy czekać na klucze do domków, gdyż B. była jedną z organizatorek tego wyjazdu. Mieliśmy więc możliwość wybrania sobie najlepszego, naszym zdaniem domku. Choć wszystkie były identyczne, wybraliśmy najbardziej skrajnie położony, żeby Łezka, którą ze sobą zabraliśmy, miała najwięcej miejsca do biegania za piłką!

Prognozy na szczęście nie sprawdziły się i świeciło piękne słoneczko. Po rozpakowaniu się wyjęliśmy więc sobie leżaczki przed domek i wygrzewając się na słońcu, przy piwku, witaliśmy kolejnych przyjeżdżających gości. Do naszego domku dołączyli jeszcze O. i T. oraz później M. i A.

Wieczorem, gdy już wszyscy dojechali na miejsce (a było nas ponad 30 osób), odbyło się integracyjne ognisko z kiełbaskami i nie tylko. Przy dobrym jedzeniu i super zabawie spędziliśmy czas do późnych godzin wieczornych, a niektórzy nawet do nocnych...

sobota, 16 kwietnia 2016

Zielona Szkoła - Mielno - Dzień 5

To już ostatni dzień Zielonej Szkoły. Dziś rano, po śniadaniu i po zdaniu pokojów, wyruszyliśmy w drogę powrotną do Warszawy. Podróż znów minęła nam na oglądaniu filmów. W międzyczasie zatrzymaliśmy się na postoju, na parkingu przy obwodnicy Chojnic, na którym mogliśmy podziwiać mini ZOO i sztuczne dinozaury.

Około 14 dojechaliśmy do Torunia. Podzieleni na 3 autokarowe grupy zwiedzaliśmy miasto. Przeszliśmy trasą prowadzącą koło wszystkich najciekawszych miejsc w mieście i na staromiejskim rynku daliśmy wszystkim 45 minut czasu wolnego na zakup pamiątek, pójście do maka lub KFC na "obiad" oraz zakup toruńskich pierników.

Dalsza podróż minęła nam bez niespodzianek i krótko po godzinie 19.00 byliśmy już w Warszawie pod szkołą.

piątek, 15 kwietnia 2016

Zielona Szkoła - Mielno - Dzień 4

Dzisiaj przed obiadem czekała nas wyprawa do latarni morskiej w Gąskach a następnie 13‑kilometrowy powrót plażą do Mielna dla chętnych, oraz tych, co musieli iść za karę, za drobne przewinienia z dni poprzednich... Pozostali mogli wrócić sobie autokarami po przejściu około 5 kilometrów do Sarbinowa.

Pogoda nam dzisiaj sprzyjała. Po dojechaniu do Gąsek zaczęliśmy grupami po 30 osób wchodzić na latarnię. Nie wszyscy mieli ochotę wejść, dlatego wystarczyły tylko 3 grupy. Po zwiedzeniu latarni ruszyliśmy w drogę powrotną. Co odważniejsi zdjęli buty i skarpetki i szli brzegiem, raz po raz zamaczając stopy w lodowatej jeszcze o tej porze roku wodzie. W Sarbinowie, gdzie pożegnaliśmy część grupy wracającą autokarem, spoza chmur wyszło piękne słoneczko, które towarzyszyło nam już do końca spaceru. Grupa, jak to zwykle ma miejsce przy tego typu spacerach, bardzo się rozciągnęła i ostatnie osoby przyszły dobre pół godziny później.

Po obiedzie część grupy ponownie udała się na basen. Pozostali ponownie integrowali się w pokojach bądź na terenie ośrodka. Po kolacji zaś mieliśmy ognisko z kiełbaskami, a później wyproszoną dyskotekę. W tym roku młodzież bawiła się bardzo fajnie i dyskoteka skończyła się dopiero po 23. Na zieloną noc większość już nie miała ochoty, choć byli tacy co niewiele spali...

Poleski Park Narodowy - niedziela