niedziela, 30 kwietnia 2023

Majówka – Dzień 2 – Wiedeń (część 1)










Zwiedzanie Wiednia zaplanowaliśmy na 2 dni, choć doskonale wiemy, że w stolicy Austrii można spokojnie spędzić dużo więcej czasu, a i tak pewnie wszystkiego się nie zobaczy. No ale majówka nie jest zbytnio długa, więc musieliśmy dostosować zwiedzanie proporcjonalnie do posiadanej przez nas ilości czasu. I tak dzisiaj rozpoczęliśmy zwiedzanie od Pałacu Schönbrunn. Bilety kupiliśmy już dużo wcześniej w Internecie, żeby nie było na miejscu żadnej przykrej niespodzianki, czy stania w ogromnych kolejkach. Kupiliśmy tzw. Classic Pass, czyli 5 atrakcji na jednym bilecie, ale dla osób, które chcą trochę zaoszczędzić, spokojnie można sobie je odpuścić i kupić np. tylko bilet łączony na zwiedzanie pałacu Schönbrunn i Hofburg.

Po odstaniu kilkunastu minut w kolejce do wejścia, w końcu mogliśmy rozpocząć zwiedzanie Pałacu Schönbrunn. Budowę kompleksu pałacowo-ogrodowego Schönbrunn rozpoczęto w XVII wieku, ale swój aktualny wygląd zawdzięcza przebudowie, która miała miejsce kilkadziesiąt lat później, na zlecenie cesarzowej Marii Teresy. Obecnie letnia posiadłość Habsburgów określana jest mianem perły wiedeńskiego baroku. Sam pałac jest naprawdę zachwycający, a tym, co przykuwa w nim uwagę, jest przede wszystkim jego elegancja i dostojność. Dla turystów udostępnione zostały liczne komnaty, w tym słynna Sala Lustrzana i Wielka Galeria.

Schönbrunn to jednak nie tylko sam pałac. Cały kompleks obejmuje również bardzo rozległy i niezwykle zadbany park, do którego wstęp jest bezpłatny. Znajduje się tu również między innymi ogród zoologiczny, oranżeria, roślinne labirynty, plac zabaw oraz kawiarnie i lodziarnie. Ze wzniesienia, u którego podnóża stoi pałac, rozciąga się natomiast piękna panorama miasta ze znajdującej się tutaj Gloriety. Została ona zbudowana  w 1775 roku, a więc za czasów cesarza Józefa II i cesarzowej Marii Teresy. Glorieta ma 85 metrów długości, 15 metrów szerokości i ponad 25 metrów wysokości. Ozdobiona jest rzeźbami wykonanymi przez Johanna Baptist  Hagenauera.

Oprócz samego Pałacu i Gloriety mogliśmy również wejść na naszych biletach do oranżerii, przypałacowych ogrodów oraz roślinnych labiryntów. Pierwsze dwie atrakcje najlepiej jak najszybciej zapomnieć. Zdecydowanie najfajniejsze były roślinne labirynty, gdzie przez chwilę błądziliśmy, szukając właściwej drogi do wyjścia.

Ponieważ samochody zostawiliśmy na położonym na przedmieściach Wiednia parkingu P+R, to na dalsze zwiedzanie miasta udaliśmy się metrem. Wysiedliśmy w samym sercu miasta, na Placu św. Szczepana. Plac jest nie tylko sercem historycznego centrum Wiednia, ale też bardzo ważnym punktem komunikacyjnym stolicy Austrii, w którym krzyżują się dwie linie metra.

Najważniejszą budowlą na placu jest oczywiście słynna Katedra św. Szczepana – najważniejszy symbol miasta. Ta perełka architektury gotyckiej wyróżnia się oczywiście swoim monumentalnym rozmiarem, a także wysoką strzelistą wieżą południową, z której można podziwiać panoramę miasta. Po drugiej stronie świątyni znajduje się znacznie niższa renesansowa wieża północna, a barwny mozaikowy dach kościoła jest pokryty przez około 230 tysięcy glazurowanych dachówek i to właśnie on uchodzi za najważniejszą cechę charakterystyczną tej przepięknej budowli. Katedrę warto obejść od zewnątrz, ale można też do niej wejść. Do obiektu wchodzi się przez tak zwaną Bramę Olbrzymów (Riesentor), którą niegdyś otwierano tylko i wyłącznie dla cesarza. W środku podziwiać można między innymi okazałe gotyckie sklepienie, XV-wieczny gotycki ołtarz Wiener Neustadt oraz wczesnobarokowy ołtarz główny przedstawiający scenę ukamienowania św. Szczepana. Samo wejście do katedry jest darmowe i można wówczas swobodnie spacerować po określonym, wydzielonym obszarze świątyni. Za wejście na szczyt wieży południowej trzeba już osobno zapłacić, jak również za wstęp na wieżę północną oraz bilet uprawniający do zejścia do katakumb, w których znajdują się urny zawierające szczątki Habsburgów.

Od Placu św. Szczepana odchodzą dwie ważne ulice handlowe miasta – w kierunku południowym Kärntner Straße, którą można dojść do słynnej Opery Wiedeńskiej, oraz w kierunku północno-zachodnim Graben. Zwłaszcza Graben to prawdziwa perełka i wizytówka Wiednia, a oprócz wielu drogich sklepów i restauracji znajduje się tu przede wszystkim sporo ciekawej architektury. W centralnej części alei stoi barokowa kolumna św. Trójcy (Pestsäule), której poszczególne elementy obok symboliki religijnej upamiętniają także ofiary epidemii dżumy z II połowy XVII wieku oraz trzy kraje wchodzące w skład dawnej monarchii – Austrię, Czechy i Węgry. Nieco dalej mieści się również XVIII-wieczny barokowy Kościół św. Piotra (Peterskirche). Po obejrzeniu wnętrza tego kościoła udaliśmy się do znajdującej się tuż obok restauracji Sparky's unlimited Bar & Grill, gdzie zjedliśmy bardzo dobry obiad. Ja zamówiłem sobie, a jakżeby inaczej, oryginalnego wiedeńskiego sznycla cielęcego. Po obiedzie poszliśmy na dalsze zwiedzanie miasta. Najpierw, przy ulicy Domgasse, zobaczyliśmy tzw. Dom Mozarta (Mozarthaus), czyli jedyne w Wiedniu oryginalnie zachowane mieszkanie, w którym mieszkał niegdyś kompozytor i w którym obecnie znajduje się poświęcone mu muzeum. Potem wróciliśmy ponownie na ulicę Graben i kontynuowaliśmy nasz spacer. Od Graben odchodzi jeszcze jedna bardzo ekskluzywna ulica handlowa – Kohlmarkt, gdzie przed wiekami sprzedawano węgiel drzewny, skąd zresztą pochodzi obecna nazwa tego traktu. Spacer Targiem Węglowym doprowadzi nas do Herrengasse i placu św. Michała oraz tym samym do przepięknej zabudowy cesarskiego zamku Hofburg, o którym nieco więcej informacji napiszę pojutrze, kiedy będziemy zwiedzać te cesarskie apartamenty.

Idąc z powrotem w kierunku Graben i nieco dalej na północ, dochodzimy do placu Am Hof, który jest największym placem wiedeńskiej starówki oraz który ma duże znaczenie historyczne, gdyż to właśnie tutaj w czasach średniowiecza rezydowali książęta z rodu Babenbergów, poprzedników Habsburgów. Także tutaj, ale kilkaset lat później, swój pierwszy koncert zagrał sześcioletni Mozart. W tym miejscu oglądać można również barokową fasadę Arsenału Mieszczańskiego. W bezpośredniej okolicy placu Am Hof znajduje się także jeden z najstarszych kościołów Wiednia, którym jest gotycko-renesansowy kościół Maria am Gestade. Innym ważnym obiektem sakralnym w Wiedniu jest natomiast XVII-wieczny Kościół Jezuitów (Jesuitenkirche), który zachwyca swoim barokowym przepychem oraz zastosowanym w jego wnętrzu malarstwem iluzjonistycznym.

Po przejściu obok kolejnego kościoła – Kościóła Szkockiego, poszliśmy w kierunku wiedeńskiego Ringu. Ringstraße to bardzo znana, reprezentacyjna aleja Wiednia. W czasach średniowiecza Wiedeń otoczony był pasem fortyfikacji miejskich, które w połowie XIX wieku zostały decyzją cesarza Franciszka Józefa I zburzone i wówczas w tym miejscu powstał reprezentacyjny szeroki bulwar, który rozpoczyna i kończy się nad Kanałem Dunajskim oraz który do dziś otacza zabudowę starego miasta. Ring wiedeński (Ringstraße) ma ponad 5 km długości i składa się z dziewięciu odcinków, a wzdłuż trasy znajduje się naprawdę wiele przepięknych budowli i prawdziwych perełek architektonicznych.

Dzisiaj skupiliśmy się na zachodniej części Ringu. Zobaczyliśmy imponującą neogotycką siedzibę miejskiego Ratusza (Rathaus), który został wzniesiony w połowie XIX wieku po tym, jak miasto rozrosło się na skutek włączenia w jego struktury okolicznych przedmieść. Plac przed ratuszem jest obecnie ważnym miejscem spotkań mieszkańców Wiednia, a w przylegającym do niego parku można złapać chwilę wytchnienia. Przed Ratuszem stała już ustawiona scena i odbywały się akurat próby przed obchodami jutrzejszego święta 1 Maja. Naprzeciwko Ratusza, po drugiej stronie ulicy, znajduje się Teatr Dworski (Burgtheater), który uznawany jest za najświetniejszą scenę teatralną nie tylko samej Austrii, lecz również całego obszaru niemieckojęzycznego.

Idąc nieco dalej na południe, doszliśmy do budynku austriackiego Parlamentu, który jest siedzibą tutejszej władzy ustawodawczej. Ta budowla robi spore wrażenie, gdyż została zaprojektowana w stylu neoantycznym i dlatego swoim wyglądem przypomina gmachy wznoszone niegdyś w czasach starożytnych. Nawiązaniem do czasów antycznej Grecji jest tu również stojący przed budynkiem posąg Ateny, która w ręku trzyma boginię zwycięstwa Nike.

Następnie poszliśmy, przechodząc ponownie wzdłuż ratusza, pod okazały XIX-wieczny budynek Kościoła Wotywnego (Votivkirche), który upamiętnia ocalenie cesarza Franciszka Józefa I z nieudanego zamachu. Tuż obok niego, również po zewnętrznej stronie ringu, mieści się główny gmach Uniwersytetu (Universität). Budynek, który został zaprojektowany w stylu renesansowym, pochodzi co prawda z drugiej połowy XIX wieku, ale warto wiedzieć, że sama uczelnia swoją działalność rozpoczęła już ponad pięćset lat wcześniej.

Na placu przed kościołem wsiedliśmy ponownie do metra, którym udaliśmy się na słynny wiedeński Prater. Prater to dla wielu park rozrywki, dla niektórych zaś miejsce nostalgicznych wspomnień, natomiast dla prawie każdego oaza wśród zieleni i miejsce, gdzie znajduje się Diabelski Młyn, a także wiele innych atrakcji jak np.: karuzele, gabinety luster, gabinety śmiechu, kolejka duchów i rollercoastery (kolejki górskie) oraz miniaturowa kolejka, która przewozi odwiedzających po całym obszarze parku rozrywki Prater.

Wiedeński Diabelski Młyn w Praterze jest jednym z głównych symboli Wiednia. Z wysokości prawie 65 metrów rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na całe miasto. Niezwykły zastrzyk adrenaliny dla wszystkich śmiałków. Jeśli nie przejechałeś się na wiedeńskim Diabelskim Młynie, nie byłeś w Wiedniu - to niepisane prawo wszystkich odwiedzających Wiedeń. Wybudowano go z okazji 50 jubileuszu koronacji cesarza Franciszka Józefa, w roku 1897. Od tego momentu nie można sobie wyobrazić miasta bez tego charakterystycznego miejsca. Z wagonika rozciąga się wspaniały widok na miasto i Prater. Średnica koła wynosi prawie 61 metrów, a cała metalowa konstrukcja waży 430 ton. Kolos, któremu się nie spieszy. Koło wiedeńskiego Diabelskiego Młyna obraca się z prędkością 2,7 km/h. Ta wiedeńska atrakcja jest najstarszym na świecie diabelskim młynem, który zachował się w oryginalnym kształcie. I jest znana na całym świecie. Żeby skorzystać z tej kultowej atrakcji musieliśmy najpierw odstać swoje w bardzo długiej kolejce po bilety. Sama przejażdżka trwała nieco ponad 10 minut, a w kolejce spędziliśmy wcześniej dobrze ponad pół godziny.

Prater był już ostatnim punktem dzisiejszego dnia. Po dojechaniu na parking wsiedliśmy do samochodów i, już po zmroku, wróciliśmy do naszego pensjonatu.

Poleski Park Narodowy - niedziela