Na zewnątrz robi się coraz zimniej. Jesień daje o sobie znać prawie na każdym kroku. Pokazuje zarówno swoją piękną twarz, jak i tą brzydszą. Na osłodę wietrznych, deszczowych, zimnych i coraz krótszych dni pozostają spotkania z przyjaciółmi. Tym razem przyjechali a w zasadzie przyjechały do mnie aż z Wrocławia w ilości sztuk dwóch!
Głównym puktem spotkania była sobotnia wizyta w Teatrze 6.piętro i kulturalna uczta podczas spektaklu "Niezwyciężony". Jednak wcześniej, korzystając z ładnej pogody, pojechaliśmy odwiedzić dawno nie widziane przez nas wszystkich Łazienki Królewskie. W jesiennych barwach prezentowały się bardzo ładnie a uroku dodawały im wszechobecne wiewiórki, które zwijając się jak w ukropie przygotowywały się do nadchodzącej zimy, zakupując wszędzie gdzie tylko się dało zdobyte przez siebie skarby. Były też oczywiście moje ulubione od dziecka karpie giganty.
A po spacerze w parku trafiliśmy do przyjemnej, nowootwartej gruzińskiej knajpki, w której zamówiliśmy sobie adżarskie chaczapuri, po kilka dużych chinkali oraz gruzińską lemoniadę. Wzięliśmy sobie rónież do spróbowania marynowane ogórki i pomidory. Wszystko było bardzo dobre.
A w niedzielę rano chcieliśmy jeszcze pojechać pospacerować trochę po Powązkach. Niestety nie udało nam się, bo po prostu sen wygrał z Powązkami. Po późnym śniadaniu zawiozłem dziewczyny na pociąg i tyle je widziałem... Miło było się spotkać. Nie wiadomo kiedy nadarzy się kolejna taka okazja. Być może już za miesiąc, a może dopiero po nowym roku...