W środę rano wypłynęliśmy z kotwicowiska w Golfe de Porte i obraliśmy kurs na Imperię. No może nieco na wschód od Imperii, gdyż prognozy przewidywały silny wiatr od godziny 15 z kierunku wschodniego, więc chcieliśmy uzyskać jak najlepszą pozycję do późniejszego żeglowania. Prognozy sprawdziły się prawie co do minuty. Po 15 zaczęło wiać i do czwartkowego poranka płynęliśmy na żaglach.
W Imperii byliśmy w związku z tym wcześniej niż planowaliśmy. Na szczęście dostaliśmy zgodę na wcześniejsze wejście do portu i zatankowanie statku. W czasie tankowania dostaliśmy zgodę na wyjście do miasta. Oprócz zwiedzenia miasta, zrobiliśmy także zakupy. Po zatankowaniu Pogorii szybko wypłynęliśmy w stronę Lazurowego Wybrzeża, aby jeszcze przed zmierzchem dotrzeć na kotwicowisko w zatoczce przy Villefranche sur Mer, co nam się udało. Noc z czwartku na piątek załoga spędziła w tej przepięknej zatoczce, natomiast ja i B. spaliśmy w Nicei u A. Razem z L. i K. wieczorem pojechaliśmy jeszcze zobaczyć nowy stadion w Nicei i do Monaco. Okazało się, że w weekend odbywają się zawody Grand Prix Monte Carlo w Formule 1 i sporo ulic w Monaco jest pozamykanych. Dobrze, że to sprawdziliśmy bo właśnie na piątek mieliśmy zaplanowane zwiedzanie Monaco.
W piątek rano czekaliśmy już na resztę grupy w porcie w Villefranche sur Mer. Gdy wszystkich przetransportował już na brzeg Pogoriowy ponton udaliśmy się na pobliski dworzec kolejowy i pojechaliśmy do Monaco. Tyle razy już byłem u siostry we Francji, a dopiero pierwszy raz jechałem tam pociągiem! Podróż trwała zaledwie kilkanaście minut. Po wyjściu z dworca pierwsze co usłyszeliśmy to przeraźliwy ryk bolidów GP 2, które akurat odbywały swój wyścig. Okazało się, że wejście na zawody jest w tym dniu darmowe. Mieliśmy więc niepowtarzalną okazję pooglądać za darmo zawody, które robią na żywo naprawdę ogromne wrażenie. Ponieważ nie mieliśmy za dużo czasu, a chcieliśmy zwiedzić całe Monaco, to nasze kibicowanie trwało tylko kilkanaście minut. Potem poszliśmy na wzgórze zamkowe i stare miasto oraz zobaczyć budynek oceanarium. Po drodze na stadion AS Monaco zatrzymaliśmy się na posiłek w McDonaldzie. Na koniec naszej wizyty w księstwie obejrzeliśmy słynne kasyno. Na statek wróciliśmy około godziny 16.30. Jeszcze przed wieczorem dostaliśmy wraz z A. od bosmana zadanie umycia burty statku, która pobrudziła się ropą podczas tankowania w Imperii. Wisieliśmy na szelkach, siedząc jednocześnie na gumowych odbijakach i szorowaliśmy burtę. Mieliśmy przy tym sporo zabawy, no i dzięki temu, że zgłosiliśmy się sami, to mogliśmy się później jeszcze wykąpać w morzu - inni tego dnia nie dostali już zgody na kąpiel :). Wieczorem na statek gościnnie przypłynął L. i został z nami na noc. Przez prawie całą noc graliśmy z A. M. i B. w karty. Rano o 7.00 L. pojechał na turniej piłki nożnej.
Tak więc drugą z rzędu noc spędziliśmy w zatoczce koło Villefranche. Niestety nie mogliśmy wcześniej popłynąć do Nicei, gdyż nie mieliśmy zgody na wejście do portu. Od samego rana w sobotę klarowaliśmy żaglowiec. Czas do odpłynięcia minął nam błyskawicznie. Koło 16 wpłynęliśmy do portu w Nicei, ale nie mieliśmy już czasu na zwiedzanie miasta. Tuż przed obiadokolacją odwiedził nas jeszcze K. ze swoją dziewczyną. Zwiedzili sobie statek i poszli sami do miasta. My, po posiłku, musieliśmy już pakować swoje bagaże do autokaru. Z Nicei w drogę powrotną ruszyliśmy dokładnie o godzinie 19.00. Rejs był bardzo udany. Prawie cała załoga chcę się znów spotkać za rok!