Ostatni dzień pobytu na Pogorii upłynął nam prawie w całości na lądzie. Po przebudzeniu się, czekał nas niespotykany często widok. Zaraz obok nas, na nabrzeżu, stało zaparkowanych kilkadziesiąt różnych modeli Porsche. Prawdopodobnie był to jakiś zlot związany z rozpoczynającymi się właśnie dniami Bremerhaven. O 11 przyjechała następna załoga i do tej właśnie godziny musieliśmy posprzątać i udostępnić jej statek. Duże bagaże włożyliśmy do luków autokaru a podręczne zostawiliśmy w klasie i poszliśmy zwiedzać Zoo am Merr – Zoo nad morzem. Zoo w Bremerhaven jest malutkie i szczerze mówiąc żal mi było tych wszystkich zwierząt umieszczonych na tak małej powierzchni. No ale cóż, tak widać musi już być… Zoo nie zrobiło na nas większego wrażenia.
Po zwiedzeniu zoo udaliśmy się z T. na poszukiwanie Lidla. Nie wiem czemu wymyśliliśmy sobie akurat ten sklep, ale dzięki temu, że szukaliśmy go na pewno ponad godzinę, to zwiedziliśmy odległe od portu i centrum rejony miasta. Żeby było ciekawiej, po drodze minęliśmy kilka innych dużych supermarketów, ale nie – my musieliśmy do Lidla. A gdy już do niego dotarliśmy to zgodnie stwierdziliśmy, że nic w nim nie ma ciekawego… Ale przynajmniej przy okazji naszych poszukiwań odkryliśmy ładny park położony na obrzeżach centrum, tuż przy przepływającej przez miasto rzece Geeste. Spędziliśmy w nim ponad godzinę, zajadając kupione w sklepie czereśnie i popijając piwo.
Tak upłynął nam czas do obiadokolacji, po której pozostało nam już tylko nudne wyczekiwanie na odjazd autokaru, który zaplanowany był na godzinę 20.30. Jeszcze przed odjazdem zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia i punktualnie o czasie odjechaliśmy. Ponieważ do Warszawy było tylko około tysiąca kilometrów, to nawet nie zauważyliśmy, kiedy minęła nam podróż powrotna. Punktualnie o godzinie 8 rano byliśmy już w Warszawie, na Placu Wilsona. I tak zakończył się tegoroczny rejs Pogorią!