Wycieczka do Moskwy rozpoczęta. Z Warszawy wyjechaliśmy około południa. Przez cała drogę w Polsce, na Litwie i Łotwie padał deszcz. Na granicę z Rosją dojechaliśmy już po północy, czyli w piątek. Przekroczyliśmy ją dość szybko, bo już po około dwóch godzinach. W Moskwie, pod hotelem Tourist, byliśmy po godzinie 17. Zjedliśmy obiad, dostaliśmy klucze do pokoju, ale tylko po to, żeby zostawić w nim swoje rzeczy, bo zaraz czekał na nas w centrum przewodnik, który oprowadzał nas dzisiaj po Kitaj-gorodzie i Arbacie.
Pierwsze wrażenie z Moskwy jest niewyobrażalne. Stolica Rosji jest przepiękna. Zaczęliśmy od zwiedzania Kitaj-gorodu. Po wyjściu z metra udaliśmy się do Parku Zaryadye, z którego roztacza się jeden z ładniejszych widoków na całe centrum.
Kitaj-gorod to historyczna dzielnica miasta Moskwy. Od lat 1536-1539 była otoczona murami obronnymi zbudowanymi przez włoskiego architekta. Mury posiadały 13 baszt i 6 bram. Ostatnią oryginalną wieżę obronną wyburzono w 1930 roku. W czasach ZSRR znajdował się tu kompleks obiektów Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, a historyczne budynki zostały poważnie zniszczone podczas wyburzeń. Obecnie dzielnica pełni funkcję biurową i biznesową.
Z Parku Zaradye przeszliśmy pieszą kładką znajdującą się częściowo ponad rzeką Moskwą, a potem weszliśmy w gąszcz pięknie udekorowanych na święta uliczek dzielnicy. Przechodząc obok Teatru Bolszoj udaliśmy się następnie w kierunku Soboru Chrystusa Zbawiciela, podziwiając budynki położone przy ulicy Mokhovaya.
Spod Soboru niedaleko już było do Arbatu. Musieliśmy tylko przejść wzdłuż Bulwaru Gogolewskiego i już mogliśmy wejść na słynną ulicę Arbat, która jest najstarszą ulicą Moskwy i pierwszym deptakiem w całej Rosji. Narodził się w XV wieku i jest dziś, obok Kremla i Placu Czerwonego najpopularniejszym turystycznie miejscem Moskwy, ze swoją historią, charakterem i tradycjami. Atmosfera Arbatu, szczególnie latem, kiedy można usiąść w którymś z licznych kawiarnianych ogródków i posłuchać jednego z ulicznych muzykantów, prezentujących swoje wersje utworów Wysockiego, Okudżawy czy Wertyńskiego, odbiega zdecydowanie od nowoczesnej, oszalałej w pędzie po wielkie pieniądze Moskwy początku XXI wieku.
Na dzisiaj to był już koniec zwiedzania. Zmęczeni wsiedliśmy do metra i podziwiając jeszcze po drodze niektóre jego stacje dotarliśmy w końcu do naszego hotelu i zmęczeni poszliśmy spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz