sobota, 17 stycznia 2015

Podróż do USA - Frankfurt, Grenlandia, San Francisco, Los Angeles

Podróż do USA rozpoczęta!

To dziwne wylecieć rano samolotem z Warszawy i dotrzeć na miejsce po 20 godzinach lotu, z dwiema przesiadkami, o zachodzie słońca tego samego dnia, a po drodze jeszcze lecieć w nocy. A to wszystko oczywiście związane jest ze zmianą stref czasowych i przelotem blisko bieguna północnego, na którym trwa właśnie noc polarna.


Cała podróż minęła nam bez niespodzianek. Samoloty leciały spokojnie a czas mijał bardzo szybko. Po przylocie do Frankfurtu przesiedliśmy się na samolot do San Francisco, a potem do Los Angeles. Wszystkie loty były o czasie i nie musieliśmy się niczym denerwować.

Po drodze widzieliśmy Grenlandię i Kanadę z Wielkim Jeziorem Niewolniczym. LA przywitało nas niesamowitym zachodem słońca i wspaniałym widokiem rozświetlonego miasta. Na lotnisku pozostało nam już tylko zabrać bagaże, wypożyczyć samochód i pojechać do motelu na zasłużony nocleg. Ale, ale... nie tak szybko... Okazało się, że nie ma bagażu M.! Najprawdopodobniej został w San Francisco, a pani na lotnisku powiedziała nam, żebyśmy się nie martwili, że przywiozą nam bagaż do motelu po północy, jak tylko przyleci następny samolot z SF. Zobaczymy jutro rano, bo nie mamy siły czekać, tak jesteśmy zmęczeni. Zaraz idziemy spać.

Po przyjeździe zameldowaliśmy się w motelu i pojechaliśmy jeszcze kupić jakieś jedzenie na śniadanie. Niedaleko naszego motelu jest wielki sklep Food4Less, więc z zaopatrzeniem nie będziemy mieli w LA problemu. Oby tylko walizka była jutro rano na recepcji, bo inaczej nici z naszych planów wycieczkowych. Jesteśmy naprawdę nieźle wkurzeni. Dobrze, że M. ma ubezpieczony bagaż (ja nie), to w ostateczności odzyskamy kasę, choć to bardzo marne pocieszenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela