Dzisiaj mieliśmy ambitny plan zdobycia najwyższego szczytu Pienin - Wysokiej. Wędrówkę na szczyt zaczęliśmy od przepięknego Wąwozu Homole. Wąwóz zwiedzili wszyscy, ale na szczyt poszli już tylko chętni.
Pogoda dzisiaj była cudowna. No, może poza wiatrem, który momentami wiał dosyć mocno. Ale powinniśmy się cieszyć, że wiało, bo dzięki temu mieliśmy bardzo dobrą widoczność, ale o tym napiszę nieco później.
Tak więc po dojściu do górnego wylotu Wąwozu Homole poszliśmy dalej szlakiem w kierunku wyłaniającego się powoli zza lasu szczytu Wysoka, lub Wysokie Skałki (obie nazwy stosowane są zamiennie). Sam szczyt ma 1050 m n.p.m. (niektóre źródła podają, że ma o 2 metry więcej) a podejście pod niego nie jest zbyt trudne, choć momentami droga pnie się monotonnie i dosyć stromo pod górę. Dodatkowo w górnej części szlaku, na północnym zboczu szczytu leżało jeszcze sporo śniegu i raz po raz co poniektórzy musieli przywitać się z zimnym podłożem.
Wysiłek wspinaczki opłacił się jednak. Widoki po wejściu na szczyt były przepiękne. Widzieliśmy doskonale prawie całe pasmo Tatr, Trzy Korony, a nawet Babią Górę. Przewodnik powiedział nam, że tak dobra widoczność zdarza się tylko kilka razy w roku - mieliśmy więc dzisiaj dużo szczęścia! Po zrobieniu zdjęć i nazachwycaniu się widokami ruszyliśmy w drogę powrotną. Wracaliśmy inną trasą, najpierw wzdłuż głównego grzbietu pasma Małych Pienin, później polaną w dół wzdłuż wyciągu narciarskiego aż do dolnego wylotu Wąwozu Homole, gdzie czekał już na nas autokar.
Zjechaliśmy do ośrodka na obiad, ale najpierw jeszcze zatrzymaliśmy się na pół godzinki w Biedronce, żeby wszyscy mogli zrobić sobie upragnione zakupy (czyli chipsy i żelki oraz picie). Po obiedzie udaliśmy się na zwiedzanie zamku Dunajec w Niedzicy. Potem jeszcze na chwilę poszliśmy na zaporę na Dunajcu, dzięki której powstał Zalew Czorsztyński i wróciliśmy do ośrodka.
Jutro czeka nas spływ tratwami po Dunajcu i powrót górami przez Sokolicę i Trzy Korony!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz