Dzisiaj najcięższy dzień na zielonej szkole dla osób, które zdecydowały się na pieszą wędrówkę szlakami górskimi. Po przyjemnym początku, jakim miał być spływ tratwami po Dunajcu osoby chętne czekała kilkugodzinna podróż grzbietem Pienin Właściwych, tzw. Sokolą Percią, od stóp Sokolicy aż do Sromowców Niżnych.
Z przystani flisackiej Kąty wszyscy wyruszyliśmy na spływ o godzinie 9 rano. Osoby, które szły w góry płynęły o kilkaset metrów krócej niż pozostali, bo tylko do przeprawy promowej przez Dunajec w miejscu, gdzie rozpoczyna się niebieski szlak na Sokolicę. Pozostali popłynęli do Szczawnicy i tam zwiedzali miasto. Sam spływ odbył się bez niespodzianek. Z tratw podziwialiśmy przepiękny przełom Dunajca.
Po dotarciu na punkt wymarszu opuściliśmy tratwy i od razu stromą ścieżką pod górę zaczęliśmy wspinaczkę na Sokolicę. Pogoda i dziś nam sprzyjała. Słońce powoli zaczęło przebijać się przez chmury, było ciepło i mniej wiało. Dojście na Sokolicę zajęło nam około godziny. Po drodze mijaliśmy przepiękny bukowo-jodłowy las (choć buki nie były jeszcze zielone bo dopiero co zaczęły puszczać pąki), a po dotarciu na platformę widokową na Sokolicy podziwialiśmy przepiękny widok przełomu Dunajca z góry, oraz słynne poskręcane sosny.
Po zejściu z Sokolicy zaczęliśmy trzygodzinną wędrówkę Sokolą Percią w kierunku Trzech Koron (982 m n.p.m.) - najwyższego szczytu Pienin Właściwych. Po drodze jeszcze minęliśmy szczyt Czertezik a następnie szliśmy kilkaset metrów stromym, eksponowanym szlakiem nad przepaścią. Widoki były fantastyczne, wrażenia również. Później szlak się nieco "uspokoił" i prowadził przyjemną i niezbyt trudną trasą wśród bukowo-jodłowego lasu aż do przełęczy Szopka lub jak kto woli - Chwała Bogu.
Z przełęczy pozostało nam już tylko około godzinne podejście na sam szczyt Trzech Koron i platformę widokową na Okrąglicy. Roztaczał się z niej fantastyczny widok na Dunajec i Sromowce Niżne. Po sesji zdjęciowej i krótkim odpoczynku udaliśmy się w dół, w drogę powrotną do Sromowców Niżnych, gdzie czekał już na nas autokar.
Zejście zajęło nam około godziny. Po drodze przechodziliśmy przez uroczy Wąwóz Szopczański (przez wielu błędnie nazywany Sobczańskim), a na sam koniec wędrówki, przy bacówkach i schronisku PTTK "Trzy Korony" pożegnał nas ostatni raz szczyt Trzech Koron, tym razem widziany od dołu. Pozostało nam już tylko wsiąść do autokaru i wrócić do ośrodka, gdzie czekał już na nas gorący posiłek. Dzisiejsza wędrówka zajęła nam 5 i pół godziny, była długa i miejscami męcząca, ale piękne widoki po drodze wynagrodziły nam w pełni trudy wspinaczki i wszyscy wróciliśmy zadowoleni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz