Dzisiaj kolejny intensywny dzień zwiedzania Londynu. O 9.00 zeszliśmy na śniadanie, a przed 10.00 byliśmy już w drodze do Greenwich Park i Canary Wharf. Wysiedliśmy na stacji metra Island Gardens. Z tutejszego brzegu Tamizy roztacza się bardzo ładny widok na cały Greenwich Park. Ale dużo ciekawsze jest to, że tutaj właśnie znajduje się wejście do pieszego tunelu pod Tamizą, prowadzącego na drugą stronę rzeki. Greenwich oraz pobliskie Deptford było miejscem narodzin Królewskiej Marynarki Wojennej Wielkiej Brytanii. Tuż przy wyjściu z tunelu Greenwich Foot Tunnel, znajduje się Cutty Shark, legendarny i niegdyś superszybki statek, używany w XIX wieku do transportu herbaty z Chin do Londynu. Po jego zobaczeniu udaliśmy się w kierunku byłego Królewskiego Kolegium Marynarki Wojennej oraz pubu Trafalgar Tavern, przy którym znajduje się kolejny już w Londynie pomnik Nelsona. Ciekawostką jest fakt, że znajdująca się we wschodniej części kampusu byłego kolegium Kaplica św. Piotra i Pawła była miejscem rozgrywania się drugiego ślubu w kultowym filmie z Hugh Grantem „Cztery wesela i pogrzeb”.
Po przeciwnej stronie ulicy zaczyna się już Greenwich Park, ale zanim do niego weszliśmy, to poszliśmy jeszcze zobaczyć śmieszny pomnik… martwej papugi. Jest on nawiązaniem do popularnego w Wielkiej Brytanii skeczu komediowego Monty Python’a „Martwa papuga”, w którym klient sprzecza się ze sprzedawcą w sklepie zoologicznym o to czy papuga jest martwa, czy może tylko ucina sobie drzemkę. Kolejny punkt tego spaceru to znajdujący się nieopodal Dom Królowej. W jego wnętrzu znajdują się pierwsze spiralne schody wybudowane w Wielkiej Brytanii. My nie poszliśmy ich zobaczyć, za to udaliśmy się pod najstarszy pub w Greenwich - Plume of Feathers. Tuż obok niego znajduje się pierwsze oznaczenie południka zerowego, jakie dzisiaj zobaczyliśmy. Mieliśmy okazję postawienia jednej stopy na wschodniej, a drugiej na zachodniej półkuli Ziemi.
Zaraz potem weszliśmy na teren parku i podeszliśmy pod znajdujący się przy wejściu zegar słoneczny. Fajnie jest w końcu zobaczyć jakiś zegar słoneczny, który wskazuje dokładnie taką samą godzinę, jaka jest w danej chwili również na zegarku. To jest właśnie magia przebywania na południku zerowym. I to w dodatku podczas słonecznej pogody! Była wówczas godzina 11.15 i nie chciało nam się czekać aż do południa. Rozpoczęliśmy więc wędrówkę pod górę. Najpierw weszliśmy na punkt widokowy „One Tree” czyli „Jedno Drzewo”. Nazwa ta jest na tyle myląca, że po drodze do tego punktu mijamy nie jedno, ale dziesiątki pięknych, starych drzew. Na samej górze, oprócz pięknego widoku, jest sporo ławek, na których można odpocząć po tym nieco bardziej wymagającym odcinku drogi.
Potem już udaliśmy się w kierunku samego Obserwatorium. Widok ze wzgórza, na którym ono się znajduje jest powszechnie uważany za jeden z najlepszych widoków w Londynie. Każdego roku ta piękna panorama Londynu przyciąga miliony turystów do tego miejsca. Wejście do Królewskiego Obserwatorium Astronomicznego jest płatne, ale przez bramę mogliśmy zobaczyć kluczową atrakcję tego miejsca, czyli południk zerowy, tzn. jego fizyczne oznaczenie. Na dachu Obserwatorium z kolei znajduje się czerwony obiekt przypominający kulę. Kula ta codziennie wznosi się kilka minut przed godziną trzynastą i wykonuje nagły spadek, dokładnie o godzinie trzynastej. Kula Czasu jest nieaktywna w wietrzne dni! Ta prawie 200-letnia tradycja (odbyło się to po raz pierwszy w 1833 roku) to jeden z pierwszych sposobów, w jaki przeciętny londyńczyk, mógł kiedyś sprawdzić godzinę. Mógł to zrobić tylko raz dziennie! Przed bramą Obserwatorium można także zobaczyć pierwszy zegar, który pokazywał londyńczykom (za darmo) oficjalny czas, bez względu na porę dnia. Posiadanie zegarków było wtedy luksusem i nie każdy mógł sobie na nie pozwolić. Zegar ten jest jednak nieco inny, niż te do których jesteśmy przyzwyczajeni. Ze względu na 24-godzinną numerację (zamiast 12-godzinnej) godzinę dwunastą wskazuje strzałka skierowana w dół. Poniżej tego wyjątkowego zegara znajdują się mosiężne wyznaczniki długości.
Po obejściu budynku Obserwatorium weszliśmy jeszcze na chwilkę do Starego Ogrodu przy Obserwatorium, z którego można było zrobić ciekawe zdjęcia. Tutaj również spacerował sobie, nie zwracając uwagi na ludzi, śliczny lisek. Z ogrodu udaliśmy się już w kierunku wyjścia z parku, ale najpierw przeszliśmy przez słynną Aleję Drzew Kwitnącej Wiśni. Muszą one wyglądać naprawdę pięknie kiedy kwitną, ale musielibyśmy poczekać około tygodnia, żeby to zobaczyć na własne oczy. Dzisiaj znaleźliśmy dwa, może trzy kwitnące już kwiaty. Park opuściliśmy wyjściem przy Domu Strażnika. Obok niego znajduje się kolejny znacznik południka zerowego. Jest to łatwa do przeoczenia, kwadratowa tabliczka ze skromnym napisem obwieszczającym „środek” ziemi. Jest ona przymocowana do ściany muru odgradzającego Greenwich Park, kilkanaście metrów za budynkiem Range’s House. Stąd pozostało nam już tylko zejście wzdłuż ogrodzenia parku w kierunku stacji metra Greenwich. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze na chwilę do fajnego sklepu ze starociami – The Junk Shop.
Ze stacji Greenwich przejechaliśmy do stacji Canary Wharf. Canary Wharf to londyńska dzielnica biznesowa położona na terenie zwanym Isle of Dogs (kiedyś Indie Wschodnie). Słynie ona głównie z dużej liczby wieżowców, otoczonych zbiornikami wodnymi. Canary Wharf jest także domem dla największej ulicznej, bezpłatnej galerii sztuki w Londynie. Ponad 100, a liczba ta ciągle rośnie, różnych instalacji artystycznych rozlokowanych jest w różnych częściach tej dzielnicy. My dzisiaj staraliśmy się odnaleźć jak najwięcej z nich. Ale zanim to nastąpiło, to najpierw poszliśmy kupić sobie, w znajdującym się przy stacji metra TESCO, ciastka.
Po zaspokojeniu głodu ruszyliśmy na eksplorację dzielnicy. Widzieliśmy dzisiaj następujące rzeźby lub instalacje: Draped Seated Woman, Dwóch Mężczyzn na Ławce, Uścisk, Mężczyznę z Otwartymi Ramionami, Centuriona, Shine Your Colours, The Clew, Łzę, Testa Addormentata, Ławkę Minotaura i Zająca, Stojące Postacie Mężczyzny i Kobiety, Choinkę z Ulicznych Świateł i Tandem Lovers. Sama dzielnica nie zrobiła na nas jakiegoś oszałamiającego wwrażenia. Gdyby nie rzeźby, których szukaliśmy, to spacer tutaj nie miałby większego sensu. No i w sumie byłby to bardzo przyjemny spacer, gdyby nie fakt, że byliśmy już naprawdę bardzo zmęczeni i bardzo bolały nas już nogi. Z przyjemnością usiedliśmy więc w metrze, by dojechać do naszego domu na obiad i krótki odpoczynek.
Drugą część zwiedzania rozpoczęliśmy około godziny. 17:30. Dzisiaj również wysiedliśmy na stacji metra przy katedrze św. Pawła, Ale tym razem podeszliśmy pod nią, żeby ją zobaczyć. Jest naprawdę imponująca. Podobnie jak wczoraj przeszliśmy przez most Millennium, ale tym razem poszliśmy w przeciwną stronę niż wczoraj, czyli w kierunku mostu Tower Bridge. Pierwszym obiektem, jaki zobaczyliśmy, był przepiękny teatr Szekspira Globe, z bardzo charakterystycznym dachem pokrytym strzechą. Jest to pierwszy (i jedyny) budynek w Londynie od czasu Wielkiego Pożaru Londynu w roku 1666, któremu wydano pozwolenie na pokrycie dachu łatwopalnym materiałem. Jest on zatem wierną rekonstrukcją słynnego teatru Szekspira.
Spod teatru kontynuowaliśmy naszą wędrówkę południowym brzegiem Tamizy. Ten region Londynu nazywany jest Southwark. Mijaliśmy po drodze kolejno: Pub Anchor, który jest najstarszą nadrzeczną karczmą w Londynie; Muzeum tortur The Clink, które w średniowieczu było więzieniem; Złotą Łanię, czyli replikę pierwszego angielskiego statku, który okrążył Ziemię (podczas wyprawy Francisa Drake'a); Katedrę Southwark, do której weszliśmy na chwilę, żeby podziwiać jej wnętrze, podczas trwającej akurat niedzielnej mszy.
W końcu dotarliśmy do mostu London Bridge, historycznego miejsca, w którym przeszło 2000 lat temu narodził się Londyn. London Bridge był jedynym mostem w centralnym Londynie aż do 1750 roku! Widok z mostu London Bridge jest naprawdę piękny. Dobrze widać stąd najbardziej rozpoznawalny budynek w Londynie – The Shard. To 72-piętrowy drapacz chmur w kształcie wąskiego ostrosłupa, który został ukończony tuż przed Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie w 2012 roku. Oferuje on płatną galerię widokową na wysokości 244 metrów. Jeszcze ładniej prezentuje się stąd słynny most Tower Bridge, w którego kierunku się udaliśmy.
Ponad 130-letni most Tower Bridge jest bez wątpienia jedną z największych i najpopularniejszych atrakcji turystycznych Londynu. Podniesienie tego zwodzonego mostu jest widowiskiem wartym zobaczenia. Odbywa się to jednak tylko w ściśle określonych dniach i godzinach, które można sprawdzić na stronie internetowej. Podczas naszej wizyty niestety nie będzie otwierany. Most został ukończony w 1894 roku. Od czasu otwarcia stał się, podobnie jak Big Ben, jednym z najczęściej fotografowanych obiektów w Londynie. Wewnątrz wież znajduje się wystawa, prezentująca historię mostu oraz panoramiczny widok na miasto z platformy widokowej.
Przedostatnim przystankiem naszego dzisiejszego spaceru była twierdza z tysiącletnią historią, Tower of London. Widać ją bardzo dobrze już z mostu Tower Bridge. Więzienie i jednocześnie miejsce przechowywania klejnotów koronnych (od XIV wieku). Niegdyś była tu też mennica królewska, odwiedzona raz przez samego cara Rosji, Piotra Wielkiego. Ciekawostką dotyczącą Tower of London jest to, że był to pierwszy budynek w Anglii, w którym zainstalowano toaletę. Przy twierdzy znajduje się stacja metra Tower Hill, z której podjechaliśmy jeszcze na chwilkę zrobić zdjęcia oświetlonemu już dzisiaj Big Benowi, po czym wróciliśmy do naszego pokoju i poszliśmy spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz