czwartek, 2 maja 2019

Ukraina - majówka - dzień 1












W tym roku kwiecień mam wyjątkowo wyjazdowy. Ledwo wróciłem z Zakopanego, to jechałem już do Francji. Jeszcze się dobrze nie rozpakowałem po Francji, a już siedziałem w samolocie lecącym do Lwowa. Tym razem na majówkę wybrałem się z siostrą i szwagrem oraz z D.

Do Lwowa przylecieliśmy wcześnie rano. Z lotniska trolejbusem numer 9 podjechaliśmy pod gmach Uniwersytetu Iwana Franki, skąd do naszego hotelu, a właściwie to do przytulnych apartamentów, mieliśmy już tylko parę kroków. Nasze pokoje nie były jeszcze gotowe, ale miła właścicielka pozwoliła nam zostawić nasze rzeczy u siebie i mogliśmy iść zwiedzać stare miasto, które znajdowało się zaledwie o kilka minut drogi spacerkiem.

Ponieważ we Lwowie byłem już niedawno przy okazji mojego wyjazdu do Rumunii, to zostałem naszym przewodnikiem po tym mieście. Pogoda nie była za specjalna. Było dość chłodno i zanosiło się na deszcz. Zanim zaczęliśmy zwiedzać weszliśmy jeszcze do kawiarni na śniadanie i poranną kawę. Po zaspokojeniu głodu udaliśmy się na zwiedzanie, które rozpoczęliśmy od wielkanocnego jarmarku (wszak na prawosławnej Ukrainie Wielkanoc dopiero co się skończyła), który ulokowany był na pasażu pomiędzy lwowską Operą a pomnikiem Tarasa Szewczenki. Tutaj zakupiliśmy sobie pamiątki oraz drobne miejscowe smakołyki.

Z jarmarku poszliśmy do Kościóła św. Piotra i Pawła, później Bazyliki Archikatedralnej i pod Kaplicę Bojmów, po czym przeszliśmy na Rynek. Niestety wtedy własnie zaczęło mocniej padać. Żeby nie zmoknąć wymyśliliśmy sobie, że wsiądziemy do turystycznego pociągu, który rospoczynał jazdę spod Ratusza. I okazało się to bardzo dobrym pomysłem, bo rozpadało się na dobre, a ponad godzinna przejażdżka pociągiem połączona była ze zwiedzaniem najciekawszych miejsc we Lwowie i informacjami o nich przekazywanych za pomocą audioprzewodnika.

Gdy wróciliśmy pod Ratusz i nasza przejażdżka dobiegła końca przestało padać. Poszliśmy jeszcze do kilku ciekawych miejsc, pod które pociąg nie podjechał. Byliśmy między innymi na ładnej uliczce Wirmeńskiej, w Katedrze Ormiańskiej oraz w Cerkwi Przemienienia Pańskiego. Później pojechaliśmy tramwajem numer 7 na Cmentarz Łyczakowski, na którym odwiedziliśmy groby znanych Polaków, Cmentarz Orląt Lwowskich oraz groby żołnierzy ukraińskich poległych na wojnie z Rosją.

 

Po wizycie na cmentarzu przyszedł czas na kolację. Zjedliśmy ją w Puzatej Chacie nieopodal naszego hotelu. Po kolacji wróciliśmy do hotelu i ucięliśmy sobie drzemkę. Obudziliśmy się przed godziną 21 i ja z D. postanowiliśmy zrobić sobie jeszcze wieczorny spacer po Lwowie. Wieczorem Lwów również jest bardzo uroczy i pełen turystów, z których zdecydowaną większość stanowili Polacy. Po powrocie do hotelu jeszcze trochę pogadaliśmy i poszliśmy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Puszcza Kozienicka i Kozienice