sobota, 14 sierpnia 2021

Słowenia - dzień 1 - Mangart, Ruska Cesta, Soča, Ljubljana










Naszą wycieczkę do Słowenii zaczęliśmy w zasadzie jeszcze w piątek, gdyż właśnie wtedy, kilka minut przed godziną 21.00, wyjechaliśmy z Jordanowa Śląskiego. Pogoda do jazdy była znakomita. Najgorszym odcinkiem do przejechania okazał się pierwszy odcinek w Czechach, kiedy to musieliśmy wąskimi, często lokalnymi drogami, dojechać kilkudziesięciokilometrowy odcinek do autostrady prowadzącej do Brna, później do Wiednia i dalej w kierunku Słowenii.

Nie przekroczyliśmy jednak granicy ze Słowenią standardowo, przez Austrię, tylko pojechaliśmy dalej, aż do Włoch, żeby wjechać do Słowenii od strony zachodniej, gdzie znajduje się droga pod Mangart - jedna z bardziej malowniczych i zarazem najtrudniejszych do przejechania tras w tym kraju.

Mangartska cesta, czyli inaczej droga na przełęcz pod szczytem Mangart, znajduje się w Triglavskim Parku Narodowym, przy samej granicy w Włochami. Osiąga wysokość 2055 metrów n.p.m co czyni ją bezsprzecznie najwyższą drogą w Słowenii. Wybudowana została w 1930 roku przez włoską armię w zaledwie sześć miesięcy, w ramach obrony przed armią Jugosławii. Na odcinku zaledwie 12 kilometrów droga wznosi się 980 metrów w górę. Jest tam pięć specjalnie wyrzeźbionych w skale tuneli. Droga jest wąska i stroma, a podjazdy miewają do 22% nachylenia. Oczywiście jest płatna. Stawka za wjazd to 10 euro za samochód, jednak nam udało się wjechać za darmo. Dlaczego? Bo mam hybrydowy samochód, a te (oraz elektryki) wjeżdżają gratis.

Ponieważ wjeżdżaliśmy drogą prawie o świcie, to podczas jazdy na górę praktycznie nie mijaliśmy się z żadnymi samochodami. I całe szczęście, bo droga jest bardzo wąska i ciężko jest się minąć dwóm samochodom. Przy powrocie doceniliśmy to, że byliśmy tutaj tak wcześnie. Przyszło nam się mijać ze sporą ilością samochodów wjeżdżających na górę i za każdym razem wiązało się to z pewnymi utrudnieniami. Nie chcieliśmy nawet wyobrażać sobie jak wygląda przejazd tą drogą w ciągu dnia, gdy turystów jest tu zdecydowanie więcej. Uciekliśmy więc z niej w odpowiednim momencie i pojechaliśmy dalej, w kierunku kolejnej bardzo znanej w Słowenii drogi – Ruskiej drogi.

Ruska Droga na Vršič (po słoweńsku Ruska Cesta) jest jedną z najciekawszych i najbardziej spektakularnych dróg w całej Słowenii – na odcinku 24 km znajduje się aż 50 bardzo ostrych serpentyn – ponumerowanych, co jest dodatkową atrakcją dla przejeżdżających. Droga jest bardzo popularna wśród zmotoryzowanych, ale też wśród rowerzystów i motocyklistów. W sezonie letnim panuje tu prawdziwy tłok. Jezdnia jest cała wyasfaltowana i stosunkowo szeroka – pozwala na bezpieczny przejazd w dwóch kierunkach.

Ruska Droga została wybudowana w latach 1915-1916 jako strategiczny trakt wojskowy. Rozpoczyna się w miasteczku Kranjska Gora, przechodzi przez przełęcz Vršič na wysokości 1611 m n.p.m. i prowadzi dalej do miejscowości Trenta. Jadąc na Vršič warto zatrzymać się przy jednym z parkingów i przyjrzeć otaczającym szczytom, szczególnie jeden wart jest uwagi – Prisojnik (Prisank, 2547 m n.p.m.) z charakterystycznym, dobrze widocznym nawet z daleka, oknem. Ale to co naprawdę godne jest uwagi to znajdujący się poniżej okna niezwykły skalny obraz – Tzw. Ajdovska Deklica (Ajdovska Dziewica), jest to kolejna, obok Zlatoroga, wizytówka Triglavskiego Parku Narodowego.

Przejście przez Vršič było znane i służyło od dawna ludności z Trentu, która udawała się do Kranjskej Gory lub Villach, wówczas to przełęcz nosiła nazwę Kranjski vrh lub Mojstrovka. W czasie I wojny światowej Austro-Węgry uznały trakt za bardzo ważny militarnie i w 1915 roku rozpoczęły budowę drogi wojskowej. Do prac wykorzystali 10 tysięcy więźniów rosyjskich. Nie obyło się przy tym bez ofiar, w marcu potężna lawina zabiła ponad 100 osób – więźniów oraz kilku austriackich strażników, łącznie podczas budowy drogi zginęło 380 jeńców. Dla upamiętnienia towarzyszy Rosjanie wybudowali w 1916 roku kaplicę – Ruska kapelica na Vršiču. Znajduje się ona tuż przy głównej drodze, jadąc od strony Kranjskej Gory na wysokości około 1200 m n.p.m..

Na końcowym odcinku drogi, w Trencie, dojeżdżamy do rzeki o nazwie Soča (Socza). Rzeka wypływa z Alp Julijskich i wpada do Zatoki Weneckiej. W czasie I wojny światowej w dolinie rzeki Soczy toczyły się bardzo zacięte walki pomiędzy wojskami włoskimi i austro-węgierskimi. Pomimo prawie dwukrotnej przewagi liczebnej i zbrojnej Włosi ponieśli klęskę. Zginęły dziesiątki tysięcy żołnierzy, dlatego Socza określana jest często mianem „drugiego Verdun”. Jako ciekawostkę należy dodać, że w 1500 roku Leonardo da Vinci opracowywał plany ufortyfikowania rzeki na wypadek tureckiego najazdu. Socza uważana jest za jedną z piękniejszych rzek Słowenii. Można się o tym przekonać osobiście, w kilku miejscach przy brzegach jej kanionu ustawiono stoliki i ławki. Warto się tutaj zatrzymać na krótki odpoczynek.

My pokonywaliśmy tę drogę w drugą stronę niż powyższy opis, czyli od Trentu do Kranjskiej Gory, zatrzymując się po drodze przy pięknym kanionie Soczy. Mieliśmy jeszcze w planach pojechanie pod skocznie do Planicy, ale byliśmy już bardzo zmęczeni podróżą i zdecydowaliśmy się jechać prosto do naszego miejsca noclegu. Byliśmy w nim około godziny 14.00. Po kąpieli i drzemce ruszyliśmy pod wieczór na zwiedzanie stolicy Słowenii – Lublany.

Ponieważ historyczna część Lublany jest stosunkowo niewielka to mogliśmy bez większych problemów poruszać się wszędzie pieszo. Najważniejszą częścią miasta jest historyczne stare miasto wzdłuż rzeki Ljubljanica u podnóża wzgórza zamkowego. Po stronie zamkowej zabudowa i uliczki są najbardziej klimatyczne. Po drugiej stronie rzeki zabudowa jest nowsza. Rzekę możemy przekroczyć korzystając z kilku mostów, między innymi z Potrójnego Mostu (Tromostovje), mostu pieszego z rzeźbami oraz kłódkami (Mesarski Most) czy ze słynnego Mostu Smoczego (Zmajski most). Ten ostatni często pojawia się na zdjęciach reklamujących miasto, w rzeczywistości cztery smoki znajdujące się na każdym z rogów są niewielkie. Najważniejszymi świątyniami w mieście są katedra św. Mikołaja oraz kościół Franciszkanów po drugiej stronie rzeki, naprzeciwko Potrójnego Mostu. Oba kościoły w środku są dość podobne do siebie i bogato zdobione. Ciekawym budynkiem jest ratusz znajdujący się przy Stritarjeva ulica 2. Możemy wejść na jego dziedziniec, na którym często odbywają się czasowe wystawy.

Zdecydowanie największą wizytówką Lublany jest górujący nad miastem średniowieczny zamek. Pierwsza twierdza została zbudowana w tym miejscu już w XI wieku, jednak dzisiejszy kształt zamku jest efektem przebudowy w XV wieku. Jedną z najstarszych budowli na zamku jest kościół św. Jerzego z charakterystycznymi freskami na suficie. Zamek jest obecnie bardzo unowocześniony. Większość pomieszczeń została zamieniona na sale wystawowe i restauracje. Będąc na miejscu możemy spacerować po dziedzińcu, wejść na mury (są zarazem punktem widokowym na stare miasto) oraz wejść do podziemi lub restauracji. Wejście na teren zamku jest darmowe, płatne jest wejście na wieżę oraz do muzeów. W podziemiach prezentowane są wystawy czasowe otwarte dla wszystkich. Na wzgórze zamkowe możemy wejść pieszo lub wjechać kolejką linową. Kolejka jeździ co około 10 minut i na pokład w jednym momencie może wejść 30 osób. Wjazd/zjazd trwa około minuty.

Po zwiedzeniu stolicy Słowenii wróciliśmy do naszego apartamentu i w końcu położyliśmy się spać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Puszcza Kozienicka i Kozienice