niedziela, 1 maja 2022

Majówka w Budapeszcie - dzień 3 - Zakole Dunaju










1 maja postanowiliśmy świętować zwiedzając Zakole Dunaju. Po śniadaniu wyruszyliśmy samochodami w kierunku pierwszego miasteczka – Szentendre, porównywanego przez niektórych Polaków do naszego Kazimierza Dolnego. Mówi, się że śródziemnomorski klimat posiadają już Mikulov na Morawach i Trnava na Słowacji. Ale najbardziej śródziemnomorskie miasteczko w pobliżu Polski to właśnie Szentendre. Bo dodatkowo ma rzekę, szeroką jak niejedna morska cieśnina.

Szentendre nazywane jest najpiękniejszym małym miastem Węgier i jednym z najpiękniejszych w Europie Środkowej. To mekka artystów, mieszka ich tu kilkuset, tak samo jak kilkuset mieszkańców przyznaje się do narodowości… serbskiej. Życie płynie tu wolniej, smaczniej, milej i pewnie dlatego mieszkańcy Budapesztu uciekają tu w ciepłe wieczory lub na cały weekend. Historia Szentendre sięga oczywiście czasów Rzymskich, gdy na krańcach cesarstwa leżała Ulcisia Castra. Rzymskie mury przetrwały kilka wieków. W czasach średniowiecznych była to bogata kupiecka osada na wodnym szlaku dunajskim. Aż do okupacji tureckiej. Dziś okupowana jest przez sztukę i turystykę.

Centralnym punktem miasteczka jest trójkątny otoczony kamieniczkami rynek Fo Ter, z centralnie umiejscowionym krzyżem morowym upamiętniającym zarazę z 1763 roku. Z rynku możemy udać się w każdą stronę Szentendre i nie poczujemy się zawiedzionymi. Albo podejść do barokowej świątyni Blagolevtenszka lub wąskimi schodkami w górę na Wzgórze Templom Ter, mijając kultową smażalnię langoszów. Ze wzgórza jak na dłoni widać nietypową architekturę miasteczka. Czerwone i pomarańczowe dachówki, piaskowe i żółte elewacje, mnóstwo zieleni i zaułków, liczne „tajemne” przejścia i tunele oraz majacząca w oddali wstęga Dunaju, który w tym miejscu ma kolor błękitno-turkusowy.

Schodząc w dół małymi uliczkami trafiamy prosto nad nadrzeczny bulwar. Jest on świetnie zagospodarowany, tętniący życiem, kolorowy i pełen zapachów. Do wyboru mamy dwa deptaki – albo ten położony bezpośrednio przy wodzie, obok przystani rzecznej albo ten, bliżej zabudowań, pełen ogródków letnich i rozmaitych knajpek. Na południowych obrzeżach grobli rozpościera się nietypowa panorama miasta, które zwróciło się ku rzece.

Kolejnym obiektem na naszej dzisiejszej drodze był Wyszehrad. Malowniczo położony przy rozwidleniu i zakolu Dunaju Wyszehrad to dawna stolica Węgier. Słynie przede wszystkim z ruinz zamku, na którym spotykali się królowie Polski, Czech i Węgier. Pierwsze spotkanie miało miejsce w 1335 roku, drugie w 1339 roku Podczas spotkań negocjowano wspólne stanowiska w sprawach politycznych i gospodarczych. Do tych spotkań nawiązuje dzisiejsza Grupa Wyszehradzka.

Z dawnego Zamku Wysokiego pozostały ruiny górujące nad miastem, z których roztacza się przepiękny widok na okolicę i przepiękną panoramę Zakola Dunaju. Można również zwiedzić Wieżę Salomona. Niżej znajduje się stanowisko archeologiczne z Pałacem Królewskim zniszczonym przez najeźdźców, obecnie częściowo odkopanym i odbudowanym. Mieści się w nim Muzeum Macieja Korwina, z którego inicjatywy zbudowano ten pałac. Prace archeologiczne trwają tu od 1934 roku.

Inne interesujące miejsca w Wyszehradzie, których jednak dziś nie zobaczyliśmy, to Pałac Pálffych, kościół św. Jana Chrzciciela i brama zbudowana w miejscu średniowiecznych murów.

Z Wyszehradu udaliśmy się w kierunku miasta Ostrzyhom (po węgiersku Esztergom). To kolebka katolicyzmu na Węgrzech, położona na wysokiej skarpie nad Dunajem. Najwspanialszym zabytkiem tej miejscowości jest niewątpliwie największa na całych Węgrzech Bazylika Ostrzyhomska (Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i Świętego Wojciecha), która powstała w latach 1822-1856 na ruinach wcześniejszego średniowiecznego kościoła św. Wojciecha zniszczonego przez Turków. Można w niej zobaczyć renesansową kaplicę Bakocza ale przede wszystkim wejść do skarbca katedralnego, najbogatszego w całej Europie Środkowej. Warto jest też wejść do Muzeum Zamkowego kryjącego w sobie pozostałości pierwszego pałacu królewskiego i pierwszej kamiennej budowli na Węgrzech.

Tuż obok katedry znajduje się Zamek Arpadów, który zbiera jednak raczej negatywne recenzje wśród turystów. My jednak się na nim nie zawiedliśmy. Ale to nie ze względu na jakąś jego wyjątkowość. Po prostu na zamkowym dziedzińcu znajduje się restauracja serwująca dania z grilla. A ponieważ byliśmy już głodni, to postanowiliśmy zrobić sobie w niej przerwę i zjeść obiad. Był wyjątkowo pyszny i w dodatku stosunkowo niedrogi! W centrum miasta, przez które tylko przejechaliśmy, warto pospacerować po uliczkach z niską zabudową, zwiedzając po drodze zabytki sakralne. Na okolicznych wzgórzach utworzono kilka punktów widokowych. Zwraca uwagę duża liczba rzeźb i pomników (między innymi pomnik Jana III Sobieskiego).

Z Ostrzyhomia skierowaliśmy się w kierunku mostu na Dunaju, by dalszą część naszej pętli kontynuować po wschodniej stronie rzeki. Trochę zdziwiliśmy się, gdy na środku mostu okazało się, że wjeżdżamy na teren Słowacji. Przez kilkanaście kilometrów jechaliśmy pośród słowackich wiosek, by znów wrócić na terytorium Węgier w miejscowości Letkés. Kilkanaście minut później byliśmy już nad pięknym brzegiem Dunaju w miasteczku Zebegény, gdzie zrobiliśmy sobie kilka minut przerwy.

Ostatnim odwiedzonym przez nas dzisiaj miastem był Vác. Jest to nieduże miasto o charakterze barokowym położone nad brzegiem Dunaju, na północ od stolicy, na którego tysiącletnią historię największy wpływ miał Kościół, biskupstwo w Vác. Położenie miasta nie tylko jest ładne, ale i przychylne, dlatego jego obszar zamieszkany jest od tysięcy lat. Po drugiej stronie Dunaju zachwycą nas góry Pilis, a po stronie Vác zlewają się ze sobą góry Brzany. Na północ od miasta, przy przeprawie Naszály zaczynają się już góry północno-środkowego pogórza, a na południe od miasta równina. Przed I wojną światową, przed tym jak odłączono od Węgier północną część kraju, Vác był uznawany za granicę Górnych Węgier.

Miasto wymieniane jest po raz pierwszy w XI wieku w dokumencie erekcyjnym opactwa w Garamszentbenedek. Biskupstwo w Vác zostało ustanowione jeszcze przez króla Stefana I, a katedrę wybudował król Géza I, którego też tutaj pochowano w 1077 roku. Począwszy od tego czasu Kościół znacząco wpływał na życie miasta, jego panem ziemskim był każdorazowo biskup, który kierował życiem miasta także pod względem kulturalnym i gospodarczym. W XIV wieku, Vác także był blisko stolicy, choć wtedy nie był to jeszcze Budapeszt, ale Wyszehrad. Centralne położenie dobrze wpłynęło na rozwój miasta, ale wadą tego było to, że burze historii zawsze go dotykały. W średniowieczu zamek w Vác, wybudowany na brzegu Dunaju, nie mógł uratować mieszkańców od najazdu tatarskiego, ponieważ Mongołowie podpalili kościół zamkowy oraz budynki gospodarcze biskupstwa. Po usunięciu się Tatarów Béla IV do zrujnowanego miasta zaprosił osadników z południowych Niemiec, którzy osiedlili się trochę na północ od ówczesnego centrum, w okolicach dzisiejszego rynku.

W okresie XIV-XV wieku Miklós Báthory biskup humanista zaprosił do miasta sławnych architektów, rzeźbiarzy oraz malarzy i w jego czasie rozpoczął się okres rozkwitu miasta. Po czasie pokojowego rozwoju, nastąpił okres wojen tureckich, kiedy to po krwawych bitwach Vác trafił w ręce tureckie aż do 1686 roku. Ponowny rozwój miasta opóźniło powstanie wolnościowe Rakoczego, które rozpoczęło się w 1703 roku, oraz pożar, który później nastąpił. Dlatego też barokowy styl miasta widoczny dziś na jego ulicach, mógł się rozwinąć dopiero w drugiej połowie XVIII wieku. Decydującymi biskupami tego okresu byli Kristóf Migazzi oraz Mihály Althann, którzy nie tylko ogromnym majątkiem, ale i wspaniałym smakiem przyczynili się do rozwoju miasta.

Główną atrakcją Vác jest wspomniana już tysiącletnia katedra. Kopuła z XVIII wiecznymi freskami wysławia prace Maulbertsch’a, ale i późniejsze malowidła można zaliczyć do arcydzieł. Znajduje się tutaj również duży rynek przy którym stoi tzw. Świątynia „Białych”. Kościół ten nazywany jest kościołem dominikanów, albo kościołem „białych”. Nazwę tę zawdzięcza białym ubraniom swych członków. Podczas odnawiania w latach 90, w kryptach znaleziono rzadkość w Europie – 300 sztuk 170-270 letnich trumien. Ku niespodziance znawców nie znajdowały się w nich szkielety, ale pozostałe w całości, naturalnie zmumifikowane ciała. Tajemniczą ich historię naukowcy badają po dzień dzisiejszy.

W mieście znajduje się również Łuk Triumfalny. Biskup Migazzi w 1764 roku wybudował jedyny na Węgrzech łuk triumfalny aby uczcić odwiedziny Marii Teresy. Panująca natomiast z tak dużymi podejrzeniami przyjęła prezent, że nie śmiała przejechać pod nim, tylko objechała go. Niemniej budowla stoi i dziś, i każdy może pod nią przejść.

Vác był ostatnim miastem na naszej drodze po Zakolu Dunaju. Ponieważ do zmierzchu było jeszcze sporo czasu, a wracając chcieliśmy jeszcze pojechać na budapesztańską Cytadelę znajdującą się na Górze Gellerta, żeby zobaczyć wieczorny widok na miasto (ponoć jest to najładniejszy punkt widokowy w Budapeszcie), to na koniec wizyty w tym mieście usiedliśmy sobie jeszcze w miejscowej cukierni na lody. Czas wyliczyliśmy sobie tak, żeby wjechać na Cytadelę już po zapadnięciu zmroku. Po dojechaniu pod Cytadelę okazało się, że jest ona w remoncie i wejście na nią jest całe zastawione ogrodzeniem. W tej sytuacji długo zajęło nam znalezienie drogi do punktu widokowego. Jednak po dłuższym czasie udało się, a przy okazji podeszliśmytakże pod górującą nad miastem Statuę Wolności. Góra Gellerta to miejsce, które uważane było za punkt schadzek czarownic i jeden z najbardziej niebezpiecznych rejonów miasta. To na niej z rąk pogan zaginął męczeńską śmiercią biskup Gerard Sagredo Obecnie na szczycie liczącej 235 metrów góry znajduje się Statua Wolności upamiętniającą tych, którzy zginęli w walce o wolność Węgier. Na samym szczycie wzgórza znajduje się też dobrze zachowana Cytadela, zbudowana przez Austriaków, ale nigdy nie służąca celom wojskowym. Rozpościerająca się z Góry Gellerta panorama Budapesztu robi piorunujące wrażenie, szczególnie nocą!

I to był już koniec dzisiejszego dnia. Po powrocie do naszego hotelu poszliśmy od razu spać. Jutro dalsze zwiedzanie Budapesztu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela