Dzisiaj zrobiliśmy sobie odpoczynek od wielkich miast i zaplanowaliśmy zwiedzanie okolic Wiednia. Wcześniej w Internecie oczywiście sprawdziłem i wyszukałem co ciekawego można zobaczyć blisko stolicy Austrii. Najwięcej interesujących miejsc zlokalizowanych jest na południe od Wiednia, stąd nasz wybór padł na kilka atrakcji położonych właśnie w tej okolicy.
Pierwszą z nich była miejscowość Hinterbrühl. Jest to malutka miejscowość położona kilka kilometrów na zachód od Mödling. Znana jest z największego podziemnego jeziora w Europie – jaskini Seegrotte. Jezioro powstało po eksplozji w miejscowej kopalni gipsu na początku XX wieku. Podczas II wojny światowej w jaskini naziści montowali samoloty bojowe. Po wojnie jaskinia została ponownie zalana wodą. Obecnie, po dostosowaniu jej dla ruchu turystycznego, należy do najpopularniejszych atrakcji w regionie. Kopalnię i podziemne jezioro zwiedzaliśmy z polską wycieczką, dzięki czemu mogliśmy posłuchać przewodnika w języku polskim.
Spod kopalni mieliśmy tylko kilka kilometrów do kolejnej dzisiejszej atrakcji – zamku Liechtensteinów położonego w malutkiej miejscowości Maria Enzersdorf, tuż przy Mödling, do którego musieliśmy na chwilę pojechać, żeby zatankować benzynę, bo Maciek jechał już właściwie na oparach, a mi został tylko zapas. Mödling to dwudziestotysięczne miasto z ładnym centrum i interesującymi zabytkami. Do najważniejszych należą, górujące nad miastem, ruiny zamku z XI wieku, które są najstarszymi w okolicy. Po innym zamku pozostała tylko Czarna Wieża, z której rozpościera się panorama miasta i okolicy, w tym akweduktu doprowadzającego wodę do Wiednia. W miasteczku warto zwrócić uwagę na ładnie zdobione kamienice. Tuż przy stacji kolejowej działa Muzeum Komunikacji Miejskiej z kolekcją starych tramwajów.
Sam zamek Liechtensteinów położony jest na wzgórzu, na wysokości około 300 m n.p.m. Po raz pierwszy był wzmiankowany w źródłach około 1136 roku. To od niego swą nazwę wziął ród Liechtensteinów, który był właścicielem zamku do XIII wieku. Obecnie zamek, od 1807 roku, nadal należy do tej dynastii. Zamek został zniszczony przez Turków Osmańskich w 1529 i 1683 roku i pozostawał w ruinie aż do roku 1884, gdy został zrekonstruowany. W latach 1799–1808 właścicielem zamku był podskarbi litewski Stanisław Poniatowski. Zwiedzanie zamku odbywa się tylko z przewodnikiem i trwa ponad godzinę. W środku podobno do niedawna nie wolno było robić zdjęć, o czym informują również znaki zakazu fotografowania, ale ja zapytałem przewodnika czy mogę i mi pozwolił bez żadnego problemu.
Z zamku udaliśmy się do Baden bei Wien. To bardzo popularne uzdrowisko pod Wiedniem leżące nad rzeką Helental. Tutejsze źródła termalne znane już były w czasach rzymskich. Na terenie Baden bei Wien można natrafić na ślady rzymskich łaźni. Miejscowość położona jest wśród Lasów Wiedeńskich i może się pochwalić wyjątkowo ładną zabudową, kilkunastoma źródłami siarkowymi, zadbanym parkiem zdrojowym oraz ruinami zamku. Po zwiedzeniu miasteczka usiedliśmy sobie w jednej z tutejszych restauracji (a właściwie była to włoska pizzeria) na obiad. Po obiedzie zjedliśmy jeszcze sobie lody, a potem pojechaliśmy do ostatniego już dzisiaj miejsca – do miejscowości Laxenburg.
To małe miasteczko (niecałe 3 tysiące mieszkańców) położone jest kilkanaście kilometrów na południe od Wiednia. W miasteczku warto przejść się jego uliczkami, zobaczyć ładny rynek z ratuszem i kościołem oraz rozległy park z zamkiem Franzesburg, zbudowanym na małej wyspie w latach 1801-1836. Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że trwa tutaj jakiś festyn z okazji 1 maja i bardzo trudno było znaleźć jakieś miejsce do zaparkowania. W końcu udało nam się zaparkować praktycznie na samym rynku, ale nie byliśmy pewni, czy możemy tam zostać. Na szczęście za chwilę zza rogu wyszli policjanci, których zapytaliśmy o zgodę. Powiedzieli nam, że możemy tutaj zaparkować za darmo, ale tylko na półtorej godziny i dodatkowo musimy położyć w samochodzie, w widocznym miejscu, kartkę z napisaną godziną naszego przyjazdu. Okazało się, że mieliśmy naprawdę dużo szczęścia, że na nich trafiliśmy, bo zwiedzając później miasteczko widzieliśmy, że w bardzo wielu zaparkowanych samochodach, za wycieraczką znajdował się mandat za niewłaściwe parkowanie…
Nie udało nam się jedynie zwiedzić parku oraz zobaczyć zamku, a to dlatego, że wejście na jego teren było płatne, a dodatkowo sam spacer nad jezioro, nad którym zamek się znajduje, zająłby nam około pół godziny w jedną stronę. Nie mieliśmy już siły ani ochoty na tę atrakcję, stąd zdecydowaliśmy się na zobaczenie tylko samego miasteczka.
A po powrocie do naszego pensjonatu podeszliśmy jeszcze na chwilę żeby obejrzeć znajdujący się w tutejszej dzielnicy XIX-wieczny pałac. Wybudowano go w stylu „windsorskim” (neogotyckim) z okazałym parkiem angielskim, który dzisiaj, obok ruin obozu rzymskiego, jest największą atrakcją dzielnicy. Pałac należał do rodziny Zichy, a ostatnią mieszkanką (do 1945 roku) była księżniczka Stefania, wdowa po arcyksięciu Rudolfie, tragicznie zmarłym następcy austriackiego tronu. W przypałacowym parku trwał akurat piknik z okazji 1 maja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz