No i znów przyjechał na święta. To już prawie tradycja :). I choć nasze święta nigdy nie są jakieś bardzo rodzinne, to zawsze miło, gdy ktoś bliski spędzi z nami ten magiczny czas.
Cóż więcej mogę napisać? Może to, że powoli kończy się kolejny rok. To zwykle czas podsumowań. W moim przypadku nic specjalnie nowego się nie wydarzyło. Najmilszymi momentami były, jak to często u mnie ostatnio bywa, podróże. A w tym roku było ich sporo. Udało mi się zobaczyć Chiny z Pekinem i Wielkim Murem. Zaliczyłem również szkolny rejs "Pogorią" po Morzu Śródziemnym ze zwiedzaniem Elby i pięknych miasteczek na włoskim wybrzeżu. Potem w wakacje super wycieczka z przyjaciółmi i psami na Litwę, Łotwę, Estonię i do Finlandii, no a jesienią cudowna wyprawa do USA po zachodnich stanach. W okresie wakacyjnym oczywiście ukochane Mazury. Na kwietniowej zielonej szkole przypomniałem sobie jak wyglądają przepiękne Góry Stołowe - zarówno po polskiej jak i czeskiej stronie. Oby przyszły rok był również taki udany!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz