Dzisiaj zrobiliśmy sobie najdłuższą wycieczkę w czasie świąteczno-noworocznego pobytu w Nicei. Chciałem pokazać M. i przy okazji też mamie, najpiękniejsze widokowo miejsca w okolicach Nicei. Jest ich oczywiście mnóstwo, ale starałem się wybrać te najładniejsze.
Z Nicei udaliśmy się w kierunku Grenoble, malowniczą drogą D6202 wzdłuż rzeki Var, która tworzy przepiękny przełom górski i momentami droga wiję się między stromymi skałami a czasem nawet i pod nimi. W miejscowości Touët-sur-Var skręciliśmy z głównej drogi na północ (w drogę D28), w stronę stacji narciarskich w miejscowościach Beuil i Valberg. Ponieważ jest zima to na trasach narciarskich i w miasteczkach panował spory ruch. Kolejnym naszym punktem zwiedzania była malownicza droga D2202 z 17 tunelami, pośród czerwonych gór i wzdłuż kanionu rzeki Daluis. To była pierwsza część naszej wycieczki. Po dojechaniu do głównej drogi, która od tego momentu ma nazwę N202 udaliśmy się w kierunku kanionu rzeki Verdon - jednego z najpiękniejszych kanionów w Europie.
Po dojechaniu do Jeziora Castillon skręciliśmy w drogę D955, która prowadziła wzdłuż jeziora do pięknej zapory Castillon i dalej do malowniczego miasteczka Castellane z charakterystycznym kościółkiem górującym nad miastem na potężnej skale. W czasie drogi poczuliśmy już głód w żołądkach, więc zatrzymaliśmy się na rynku w miasteczku i kupiliśmy bagietki, które ze smakiem jedliśmy w dalszej części drogi.
Z Castellane drogą D952 rozpoczęliśmy zwiedzanie przepięknego Kanionu rzeki Verdon. Pogoda nam tego dnia sprzyjała. Cały czas świeciło słońce, które dawało nam ciepło, gdy na górskich drogach momentami temperatura spadała nawet do -6 stopni Celcjusza, a my wychodziliśmy robić zdjęcia na punktach widokowych. Gdy dojechaliśmy do Jeziora Sainte-Croix zrobiliśmy sobie nad nim krótką przerwę. Łezka mogła poszaleć przy brzegu jeziora, a my z M. robiliśmy zdjęcia. Mama w tym czasie zdrzemnęła się w samochodzie :).
Drogą D71 udaliśmy się drugą stroną kanionu, tym razem wracając już w stronę Nicei. Widoki były jeszcze piękniejsze, choć droga okazała się dużo bardziej niebezpieczna. Długimi odcinkami jechaliśmy po śniegu, lub po lodzie. Trzeba było jechać bardzo powoli, gdyż droga mocno kręciła między górami, często przebiegając krawędzią nad przepaścią. Dopiero po wjechaniu na drogę D21 i niedługo potem na Drogę Napoleona (D6085) sytuacja się poprawiła i mogliśmy skupić się już tylko na przepięknych widokach zachodzącego już wówczas powoli słońca.
Do stolicy perfum - Grasse - dojechaliśmy już po zmierzchu. Przejechaliśmy przez świątecznie jeszcze udekorowane centrum a potem już wjechaliśmy na autostradę żeby szybko dojechać do domu - zrobiliśmy dzisiaj około 400 kilometrów, więc wszyscy byliśmy już bardzo zmęczeni.