sobota, 27 czerwca 2020

Zakończenie roku szkolnego 2019/2020











Dzisiaj odbyło się w naszej szkole zakończenie roku szkolnego 2019/2020. Było tak dziwne, jak i cały ten rok szkolny, a w szczególności drugi semestr, naznaczony pandemią koronawirusa i nauczaniem online przez ponad 3 miesiące.

A tak zakończenie roku opisane jest na stronie naszej szkoły:

"26 czerwca 2020 roku zakończyliśmy rok szkolny. Nie było pocztu sztandarowego, śpiewania hymnu, przedstawienia, uciszania uczniów w sali gimnastycznej, kwiatów, życzeń. Zakończenie było tak dziwne, jak cały ten rok. Uczniowie klas ósmych stali w odległości 2 metrów od siebie, w maseczkach, w ciszy podchodzili pojedynczo do wychowawcy i odbierali, z zachowaniem dystansu społecznego, świadectwa. Z drugiej strony nauczyciele, również w maseczkach machali uczniom na pożegnanie i bili im brawo.

Uczniowie klas I - VII odbierali świadectwa z rąk wychowawców uzbrojonych w maseczki i rękawiczki. Wszystko odbywało się na boisku szkolnym. Przy wejściu  obowiązkowa dezynfekcja rąk, maseczka na twarzy, poruszanie się wyznaczoną trasą do stolika przy którym czekał wychowawca.

I już, to koniec, to wszystko."

Po zakończeniu mieliśmy jeszcze trochę czasu na przetestowanie drona, którego przyniósł do szkoły M. Zdjęcia szkoły i jej okolicy prezentują się bardzo ładnie.

A po południu rodzice z mojej klasy 5b zorganizowali na Kępie Potockiej krótkie spotkanie pożegnalne, przerwane nadciągającą burzą.

poniedziałek, 22 czerwca 2020

Babant z mamą












W ten weekend, dość spontanicznie, znowu pojechałem nad Babant. Zdecydowałem się pojechać tylko dlatego, że mama chciała jechać. Wsiedliśmy więc w sobotę w samochód i po 3 godzinach byliśmy na miejscu. Okazało się, że nad Babantem jest też M. ze swoim nowym chłopakiem M. i dwoma psami.

Dzieki temu, że była ze mną mama, to pomogła mi rozstawić przedsionek. Podczas rozstawiania go cały czas grzmiało, ale jeszcze nie padało. Gdy już rozstawiliśmy przedsionek poszedłem się wykąpać. Potem trochę odpoczęliśmy i poszliśmy zobaczyć się z H. Gdy  niej siedzieliśmy zaczęło kropić. Wróciliśmy więc do siebie i po chwili rozpadało się na dobre. Takiej ulewy nad Babantem to już dawno nie było. Dobrze, że nie zdążyłem jeszcze rozłożyć podłogi, bo w całym przedsionku stała woda aż po kostki. Musiałem także rozłożyć dodtkowe rozpórki pod sufit bo na dachu przedsionka zbierała sie woda. Po deszczu zrobiło się już późno ale nie całkowicie ciemno, bo przecież z soboty na niedzielę była najkrótsza noc w tym roku. Mama poszła spać, a ja poszedłem pogadać z M. i M. M. poszedł spać około 23, a ja z M. gadaliśmy sobie prawie do 3 nad ranem. Miło było pogadać sobie w końcu o wszystkim, bo bardzo długo się nie widzieliśmy i mieliśmy sobie dużo do opowiadania :). Poszedłem spać gdy już zaczęło robić się jasno.

A w niedzielę po śniadaniu pojechaliśmy na chwilę z M. na jej działkę, bo poprzedniego dnia na nią nie trafiła :) i do sklepu w Rybnie.

A po powrocie na pole, ponieważ znów zanosiło się na deszcze, to zaczęliśmy się pakować i wyjechaliśmy wcześniej w drogę powrotną do domu.

poniedziałek, 15 czerwca 2020

Babant - niedziela












Dzisiaj krótki dzień nad Babantem. Po śniadaniu i dalszym robieniu porządków w przyczepie pojechaliśmy zobaczyć działkę, którą Dz. kupili w Kozłowie od A. Na działce, która znajduje się niedaleko Małego Babantu, znajdują się dwa stawy i spory, ogrodzony i zadrzewiony teren.

Po przyjeździe na pole zacząłem przygotowania do drogi powrotnej. Nie rozstawiałem jeszcze teraz przedsionka. Zrobię to kiedy będę tu następnym razem. Do Warszawy jechałem wyjątkowo długo. Niestety trafiłem na szczyt powrotów z długiego weekendu i wpakowałem się w ogromne korki.

niedziela, 14 czerwca 2020

Babant - sobota












Wczoraj byłem jeszcze na Dolnym Śląsku, a dzisiaj już jestem nad Babantem! Jak na czerwiec to na polu jest bardzo dużo ludzi. Pewnie związane jest to z koronawirusem. Po pierwsze, nie za bardzo jeszcze można wyjeżdżać za granicę, a po drugie, ludzie zapewne boją się wyjeżdżać do miejsc tłumnie odwiedzanych przez turystów, w związku z czym wybierają raczej miejsca odludne, a takim jest niewątpliwie nasz Babant.

Dzisiaj wieczorem ściągnąłem przyczepę i zrobiłem w niej trochę porządków. A wieczorem poszedłem na tradycyjny spacer z psami. Tym razem M. zaprowadziła mnie i pokazała mi słynną lipę, znaną z serialu "Żmijowisku", która znajduje się niedaleko naszego pola.

Puszcza Kozienicka i Kozienice