poniedziałek, 31 stycznia 2022

Meksyk - dzień 4









Dzisiaj czekała nas kilkugodzinna droga do Palenque. Wyjechaliśmy z Campeche o 6.45. Pierwszy postój mieliśmy po około 2 godzinach jazdy. Zatrzymaliśmy się na toaletę i krótki odpoczynek w bardzo ładnie położonym, przydrożnym kompleksie turystycznym. Niedługo potem na horyzoncie zaczęły pojawiać się już góry. To był znak, że zbliżamy się powoli do celu naszej dzisiejszej podróży.

Jedynym zwiedzanym przez nas dzisiaj miejscem było stanowisko archeologiczne w Palenque. Leży ono w odległości około 150 km na południe od wybrzeża Zatoki Meksykańskiej, niedaleko rzeki Usumacinta. W 1746 roku odkryto tu ruiny miasta Majów. Jego największy rozkwit przypada na okres od połowy VII do końca VIII wieku za panowania króla Pakala Wielkiego i jego syna króla Kana Balama. Od 1981 roku dekretem rządu federalnego teren stanowiska ma status parku narodowego. W 1987 roku ruiny wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


Wśród ruin na największą uwagę zasługuje Świątynia Inskrypcji. Zbudowana została na piramidzie schodkowej o wysokości 16 metrów złożonej z dziewięciu stopni. Szerokość świątyni wynosi 23,4 metry. Podczas prac archeologicznych prowadzonych w latach 1942‑1952 we wnętrzu świątyni odkryto przejście do krypty grobowej. Dwudziestopięciometrowe przejście zasypane było gruzem, prace oczyszczające trwały cztery lata. Krypta grobowa zbudowana została poniżej poziomu podstawy piramidy. W dolnej części tej wewnętrznej klatki schodowej znaleziono 6 szkieletów ludzkich (najprawdopodobniej zabitych podczas ceremoniału pogrzebowego) oraz naczynia i dary. Wejście do krypty zamyka płyta kamienna w kształcie trójkąta. Wewnątrz krypty znaleziono sarkofag ze szkieletem Pakala Wielkiego, władcy Palenqué zmarłego w 683 roku. Twarz władcy przesłonięta była jadeitową maską.

Do innych zabytków odnalezionych w tym miejscu należą: Świątynia Hrabiego; Świątynie Krzyża, Słońca i Liściastego Krzyża – położone na piramidzie schodkowej zostały zbudowane najprawdopodobniej przez następców Pakala; Świątynia XIII – zawierająca grobowiec Czerwonej Królowej; ruiny pałacu – stanowią kompleks kilku budynków i trzech dziedzińców wzniesionych na przestrzeni życia kilku pokoleń; boisko do gry w pelotę oraz pozostałości kamiennego akweduktu, który prowadził wodę do miasta, z rzeki Otulum.

Po zwiedzeniu kompleksu pojechaliśmy do miasta Palenque żeby zakwaterować się do naszego hotelu - Maya Tulipanes. Mieliśmy jeszcze sporo czasu żeby przejść się trochę po mieście oraz pójść do miejscowego supermarketu i zrobić drobne zakupy na kolejne dni  naszej podróży.

niedziela, 30 stycznia 2022

Meksyk - dzień 3









Dzisiaj mieliśmy kolejny piękny dzień zwiedzania. Po śniadaniu wyjechaliśmy w kierunku Celestún - małego miasteczka rybackiego położonego nad Zatoką Meksykańską. Po drodze jechaliśmy prawie cały czas przez selwę, czyli tutejszy las deszczowy. Wokół miasteczka rozciąga się Rezerwat Biosfery Celestún o powierzchni prawie 60 tysięcy hektarów słynący głównie ze stad flamingów, pelikanów, czapli, kormoranów i wielu innych gatunków ptaków wędrownych. Celestun jest też siedliskiem wielu endemicznych gatunków zwierząt i roślin zagrożonych wyginięciem. To właśnie ten rezerwat był naszym pierwszym dzisiejszym celem.

„Ria de Celestun”, jak nazywane jest lokalnie ujście po którym pływaliśmy dzisiaj łódkami, ma 22,5 km długości i średnią szerokość 1,25 km. Jego kształt jest prostokątny i rozciąga się z północnego-wschodu na południowy-zachód. Tym właśnie ujściem laguna łączy się z Zatoką Meksykańską. 59% powierzchni rezerwatu zajmują lasy mangrowe (namorzynowe). Są one jednymi z najbardziej produktywnych ekosystemów na Ziemi. Namorzyny są odporne na słoną wodę, a tym samym mogą się rozwijać tam, gdzie inne rośliny nie są w stanie przeżyć. Mangrowce wykazują wiele niezwykłych zdolności adaptacyjnych. Między innymi dostosowują się do panujących tu beztlenowych warunków glebowych. Mangrowiec Czarny posiada system korzeniowy tworzący gęstą sieć na głębokości ponad 2 metrów pod powierzchnią wody. Z sieci tej wyrastają korzenie oddechowe, tzw. pneumatofory, które sterczą pionowo do góry. Czerwony mangrowiec z kolei wytwarza korzenie podporowe, które wyrastają w wyższych partiach pnia i łukowato wygięte kotwiczą roślinę w błotnistym podłożu.

Jednak tym, co przyciąga w te rejony największą liczbę turystów z całego świata są karmazynowe flamingi. Ich populację występującą na tych terenach szacuje się na 23 tysiące osobników. Corocznie przybywa ich tu coraz więcej. Tutejsze wody są siedliskiem licznych mikroorganizmów, które zawierają beta karoten. Nimi pożywiają się krewetki, które są z kolei głównym pożywieniem flamingów. I to właśnie dzięki temu pigmentowi flamingi zawdzięczają swoje różowo-czerwone upierzenie. W tutejszych wodach żyją również żółwie morskie oraz krokodyle. To również miejsce rozrodcze dla wielu gatunków ryb morskich.

Rejs po rezerwacie trwał około dwóch godzin. W tym czasie mieliśmy możliwość oglądania niezliczonej ilości karmazynowych flamingów oraz różnego rodzaju innego ptactwa wodnego. Podziwialiśmy również przepiękny las mangrowy płynąc tunelem stworzonym przez te drzewa, a także wysiedliśmy na chwilę z łódek, żeby przejść się po drewnianych kładkach wokół wybijających tu ciepłych źródeł. Widzieliśmy też, tuż przy samym porcie, jednego krokodyla leniwie leżącego sobie w wodzie. Natomiast już po zakończeniu rejsu, zupełnie nieoczekiwanie zobaczyliśmy, że na tyłach pawilonu z kasami znajduje się krótka ścieżka wśród lasu, przy której gromadziły się, czekając na dokarmianie, przepiękne i słodkie szopy pracze.

Z Celestún pojechaliśmy w kierunku Uxmal. Nasz kierowca pojechał skrótem, lokalnymi drogami pośród gęstej selwy. Kilka razy przejeżdżaliśmy przez miejscowe wioski. Część z nich do dzisiaj nie została jeszcze w 100% odbudowana, po zniszczeniach, jakie dokonał tutaj słynny huragan Catrina z 2005 roku. W pewnym momencie okazało się, że na wąskiej drodze stoi zepsuty TIR, przy którym stoi patrol policji i nie mamy żadnych szans na ominięcie go. Istniała więc niestety możliwość, że nie pozwiedzamy dziś sobie już niczego. Na szczęście nasz postój trwał „tylko” niecałe 30 minut. W tym czasie TIR-a udało się naprawić, więc mogliśmy jechać dalej. Przed samym Uxmal zatrzymaliśmy się na lunch, po którym mieliśmy jeszcze krótką degustację tutejszego drinku z tequili – la cucharacha, czyli po hiszpańsku karaluch.

Po lunchu, punktualnie o 14.00, dojechaliśmy do Uxmal. Jest to jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych kultury Majów w regionie, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zwiedzanie Uxmal nie może obyć się bez zobaczenia najbardziej charakterystycznych i najciekawszych budowli. Pięknych i wartych uwagi zakątków w tej strefie archeologicznej nie brakuje. Jakie są najważniejsze budowle Uxmal?

Zaraz po wejściu do strefy archeologicznej króluje majestatyczna Piramida Czarownika. Budowla jest największą ze wszystkich w Uxmal – ma 38 metrów wysokości oraz owalną podstawę o wymiarach 53,5 na 35 metrów. Według starożytnej legendy powstała z dnia na dzień za sprawą zaczarowanego krasnoluda, który następnie został władcą miasta. W rzeczywistości tę wielką i imponującą konstrukcję budowano przez 400 lat. Kiedyś można było wejść na sam szczyt Piramidy Czarownika, niestety od dawna jest to zabronione. Obecnie można podziwiać ją jedynie z perspektywy ziemi lub potężnego Pałacu Gubernatora, z którego roztacza się przepiękny widok na całą strefę archeologiczną Uxmal. Obok Piramidy Czarownika znajduje się Dom Mniszek. Jest on jednym z najcenniejszych zabytków architektury Majów. Archeolodzy sądzą, że budynek pełnił funkcję szkoły wojskowej lub królewskiej. Skłaniają się również ku stwierdzeniu że Dom Mniszek był po prostu kompleksem pałacowym. Budowla jest pięknie zdobiona kamiennymi kratami, ozdobnymi maskami boga Chaca oraz rzeźbionymi wężami. Doskonale zachowane fasady Domu Mniszek pozwalają odwiedzającym Uxmal wyobrazić sobie jak wyglądało miasto w czasach Majów oraz ile pracy włożono w te misterne zdobienia.

Nieopodal Pałacu Gubernatora znajduje się świetnie zachowane boisko do gry w pelotę. W grze uczestniczyły dwie drużyny, z których każda składała się z 6 osób. Gra w pelotę polegała na odbijaniu kauczukowej piłki tylko przy użyciu kolan, łokci, bioder i barków od ścian, w taki sposób, aby trafić i zdobyć punkty przez dwa kamienne pierścienie umocowane na przeciwległych ścianach. Mimo, że rozgrywki miały krwawe zakończenie, ochotników do gry nie brakowało. W symbolice ludów prekolumbijskich boisko oznaczało wszechświat, piłka była równoznaczna ze Słońcem lub Księżycem, zaś sama gra symbolizowała niepewność losu i przypadek decydujący o życiu lub śmierci.

Pałac Gubernatora uznawany jest za jedno z najdoskonalszych dzieł architektury Ameryki prekolumbijskiej. Najprawdopodobniej pełnił funkcję Pałacu Królewskiego – wskazuje na to jego lokalizacja oraz bogactwo zdobień. Z Pałacu Gubernatora rozpościera się przepiękny widok na całe miasto. Budynek ma prawie 100 metrów długości i 8 metrów wysokości. Pałac został zbudowany około 987 roku, wznosząc się na 15-metrowym, trójstopniowym tarasie. W północnej części tarasu pod Pałacem Gubernatora znajduje się Dom Żółwi. Swoją nazwę zawdzięcza dekoracjom zdobiącym ceglastą fasadę budynku. Na południowy-wschód od Pałacu Gubernatora stoi Wielka Piramida, z której rozpościera się niesamowity widok na cały kompleks Uxmal i otaczającą go dżunglę. Ma ona wysokość około 30 metrów i przypuszczalnie stanowi jedną z najstarszych budowli w Uxmal – prawdopodobnie pochodzi z połowy VII wieku. Na szczycie Wielkiej Piramidy znajduje się wyrzeźbiony w kamieniu wizerunek papugi, dzięki któremu budowla na szczycie piramidy została nazwana Świątynią Papug.

Spacerując po kompleksie nie sposób jest nie zauważyć przechadzających się tu i ówdzie lub wylegujących się w słońcu, różnej wielkości iguan. Są wspaniałym dopełnieniem do zwiedzania tego niesamowitego kompleksu archeologicznego.

Po zwiedzaniu Uxmal ruszyliśmy w kierunku miejsca naszego dzisiejszego noclegu, czyli do leżącego nad Zatoką Meksykańską miasta Campeche. Dojechaliśmy do niego około godziny 18.00 i jeszcze przed zmierzchem poszliśmy na spacer po przepięknych uliczkach miasta, nazywanego czasem „małą Hawaną”. Szczególnie pięknie wyglądał główny plac w mieście, przy którym stoi przepiękna katedra, w której akurat odbywała się wieczorna msza święta. Katedra szczególnie pięknie prezentuje się wieczorem, gdy jest przepięknie oświetlona. Spod katedry poszłyśmy jeszcze na chwilę nad morze, zobaczyć ostatnie chwile zachodu słońca oraz znajdującą się nad samym morzem kolumnę zwieńczoną rzeźbą anioła. Wracając do autokaru weszliśmy jeszcze do sklepu na szybkie zakupy.

Puszcza Kozienicka i Kozienice