Tak jak w zeszłym roku, tak i w tym Nowy Rok przywitałem na Dolnym Śląsku, w Jordanowie Śląskim. W ostatni dzień roku, prosto z pracy, pojechałem do M. Na miejscu byłem o 16.00. Wieczór spędziliśmy przy przy grze w scrabble oraz rozmowach. Nowy Rok przywitaliśmy bez D. ponieważ źle się czuła i została w domu. W noworoczny poranek, po śniadaniu, w końcu dojechała do nas D. Po obiedzie dziewczyny poszły na spacer, a ja oglądałem skoki w Ga-Pa :). Po południu wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do Niemczy. Po obejściu ładnego i... długiego rynku w mieście postanowiliśmy pojechać jeszcze na chwilę do Dzierżoniowa.
Mniej więcej w połowie drogi przejeżdżaliśmy przez miejscowość Gilów, w której nagle trafiliśmy na rozświetlony przez tysiące lampek przydomowy ogród. Okazuje się, że ten świąteczno-noworoczny spektakl można oglądać tutaj już od kilku lat, przy posesji numer 59. Gospodarzem i pomysłodawcą tego projektu jest Pan Ryszard Drabik, który szacuje ilość swoich lampek na około 200-250 tysięcy punktów świetlnych. Pan Ryszard od kilku lat rozświetla swój dom i teren do niego przyległy dokładając ciągle nowe elementy i konstrukcje. W tworzeniu konstrukcji, na które dokładane są światełka, pomaga mu brat i siostra. Szykowanie tego świetlnego spektaklu rodzina zaczyna już w październiku, ale samo montowanie rozpoczynają od połowy listopada. Pierwsze rozświetlenie, zwane także próbą generalną, odbywa się w wigilijny wieczór. Od tego dnia, aż do święta Trzech Króli, światełka palą się codziennie od zmroku do północy. Później, w zależności od zainteresowania ludzi oraz pogody, można podziwiać iluminację nawet aż do lutego. Większość żarówek to ledy, w związku z czym pobierają one niewielką ilość prądu. Gilów co roku zyskuje nowych świątecznych turystów, którzy przyjeżdżają z różnych miejscowości, często daleko oddalonych od powiatu dzierżoniowskiego, aby zobaczyć światełkowe gospodarstwo Pana Ryszarda. Wstęp do ogrodu jest darmowy i można zwiedzać całą posesję w koło, robiąc sobie zdjęcia w świątecznym klimacie.
Po tej dosyć niespodziewanej wizycie, spędzonej niestety przy padającym mocno deszczu, pojechaliśmy dalej, do Dzierżoniowa. W mieście wyszliśmy na chwilę na rynek, żeby zrobić kilka zdjęć i pojechaliśmy do z powrotem domu, gdzie resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu filmów na Netflixie.
A dzisiaj przed obiadem poszliśmy jeszcze na spacer nad zalew. Pogoda nam sprzyjała, bo dziś było ładnie i ciepło - w Jordanowie było +13 stopni! A po obiedzie przyszedł już czas na odjazd do Warszawy! Kolejny rok za nami... Ciekawe co nam przyniesie nowy 2022 rok?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz