Wycieczka do Tunezji rozpoczęta! Samolot odleciał punktualnie, a nawet kilka minut przed czasem. W samolocie spotkałem się z Mariolą i Dorotą, które tym samym samolotem wracały z objazdówki po Tunezji. Zdążyłem z nimi pogadać ledwie kilka minut i już zaczęliśmy schodzić do lądowania w Katowicach, gdzie mieliśmy międzylądowanie, a dziewczyny wysiadały. Druga część podróży minęła nam już spokojniej. Za oknem oglądaliśmy najpierw przepięknie ośnieżone i widoczne w całości pasmo Tatr. Później było trochę przerwy w ładnych widokach, bo niebo przykryte było chmurami. Dopiero w okolicach Adriatyku zaczęło się znów przejaśniać i mogliśmy oglądać kolejno: chorwackie wyspy, włoskie wybrzeże w okolicy „ostrogi od buta” z dwoma przybrzeżnymi jeziorami Lesina i Varano, okolice Neapolu z przykrytym chmurami Wezuwiuszem oraz wulkany na Wyspach Liparyjskich. W końcu naszym oczom ukazała się również Sycylia. Pod sobą mijaliśmy jej stolicę – Palermo, a w oddali mogliśmy podziwiać przepięknie ośnieżoną i lekko dymiącą Etnę.
W końcu naszym oczom ukazała się Dżerba. Wylądowaliśmy kilka minut po godzinie 14.00. Po sprawnej odprawie, podstawionym busikiem dojechaliśmy do naszego pięciogwiazdkowego hotelu – Radisson Blu Palace Resort & Talasso, położonego u nasady półwyspu przypominającego nasz Hel, tylko że odwrócony w drugą stronę. Mieszkam sam, w pokoju numer 2415.
Po rozpakowaniu się i krótkim odpoczynku mieliśmy spotkanie z naszą rezydentką. Zakupiliśmy u niej dwie wycieczki: dwudniową na Saharę i po południowej Tunezji (w niedzielę i poniedziałek) i półdniową, po Dżerbie (we wtorek). O 19 poszliśmy na kolację. Jedzenie jest tu przepyszne, a ponieważ mamy all inclusive, to najedliśmy się jak dzikie świnie..., po czym usiedliśmy przy barze i do późnego wieczora piliśmy sobie przeróżne drinki, graliśmy w bilard i rozmawialiśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz