Dzisiaj po śniadaniu zamówiłem sobie masaż pleców w ramach otrzymanego, darmowego hotelowego pakietu. Było to cudownie spędzone pół godziny, szczególnie dla mojego sztywnego i obolałego karku. Po masażu zostałem jeszcze kolejne pół godziny na drugim hotelowym basenie, który częściowo był kryty, a częściowo znajdował się na powietrzu.
Ponieważ dzisiaj w Houmt Souk jest dzień bazarowy, to o 11.30 mieliśmy umówioną spod hotelu darmową taksówkę, która zawiozła nas do miasta, gdzie zrobiliśmy pamiątkowe zakupy. Kupiłem prawie wszystko co chciałem, więc nie muszę się już martwić o zakupy. Co najwyżej dokupię sobie jeszcze na pustyni coś ekstra, jeśli mi się wyjątkowo spodoba. Houmt Souk to stolica wyspy i centrum turystyczne słynące przede wszystkim z tkactwa. Warto tu zobaczyć przepiękny port oraz słynny arabski targ. Można zwiedzić także XV‑wieczną twierdzę Borj Ghazi Mustapha, choć najładniej prezentuje się ona z zewnątrz. Spacerując ulicami miasta nie sposób ominąć Place Hedi Chaker, głównego punktu spotkań mieszkańców i turystów, którzy gromadzą się tu w licznych kawiarniach i restauracjach. Wśród malowniczych, wąskich uliczek, odbywa się też targ rybny, zatłoczony zwłaszcza w poniedziałki i czwartki. Miasto jest dobrym miejscem wypadowym na wycieczki we wszystkie zakątki wyspy.
Po zakupach znów trzeba było jeść 🙂. A po lunchu zamówiliśmy sobie na popołudnie quady. O 16.00 ruszyliśmy spod hotelu taksówką, która zawiozła nas w miejsce, gdzie rozpoczęliśmy naszą wycieczkę. Najpierw jeździliśmy około 20 minut po trasach znajdujących się na wyspie, a w drugiej części wycieczki pojechaliśmy na półwysep w poszukiwaniu flamingów, które widzieliśmy jadąc do hotelu. Jechaliśmy najpierw wzdłuż nadmorskich rozlewisk (wzdłuż tutejszej zatoki), później przez jakiś czas plażą nad samym morzem oraz pomiędzy nadmorskimi wydmami. Dojechaliśmy w końcu do miejsca, gdzie zatrzymaliśmy się na krótki postój, żeby podziwiać tutejszą przyrodę – głównie wodne ptactwo. Niestety flamingów stąd nie było widać, gdyż musielibyśmy pojechać jeszcze dalej, ale tam już qadami podobno nie można wjeżdżać. Do miejsca gdzie się gromadzą organizowane są wycieczki statkami. Zamiast flamingów mogliśmy za to podziwiać dość ładny zachód słońca.
Po powrocie do hotelu poszliśmy... znów jeść. A po kolacji znów posiedzieliśmy w lobby przy barze, ale dzisiaj wyjątkowo krótko, bo jutro skoro świt wstajemy i jedziemy na 2 dni na pustynię, zwiedzać najciekawsze miejsca na południu Tunezji. Wyruszamy już o 6 rano!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz