Ponieważ praktycznie codziennie będziemy wyjeżdżać skoro świt, to nie będę już więcej tego pisał. Udało nam się jeszcze przed wyjazdem zjeść w hostelu śniadanie i ruszyliśmy w drogę do Sesriem. Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów jechaliśmy jeszcze drogą asfaltową, potem już prawie do końca poruszaliśmy się po drogach szutrowych. Po drodze widzieliśmy już pierwsze zwierzęta: impalę, kilka małp i oryksy, które są narodowym zwierzęciem Namibii i jednym z jej symboli.
Pierwszy i jedyny dziś przystanek po drodze mieliśmy w Conny’s Coffee Shop, gdzie miły starszy pan, od kilkunastu już lat prowadzi swoją kawiarnię, która jest dość znana w Namibii i nie tylko. Conny, czyli właściciel kawiarni, sam wypala kawę na miejscu i dodatkowo przygotowuje też różne ciastka, które wypieka na słońcu w specjalnie przygotowanej przez siebie "piekarence". Po tej kawowej przerwie pojechaliśmy dalej i około godziny 15.00 byliśmy już przy bramie Parku Narodowego Namib Naukluft. Jedyną na dziś zaplanowaną atrakcją było zwiedzanie Kanionu Sesriem.
Kanion znajduje się około 4 kilometry na południe od obozowiska Sesriem. Jest łatwo dostępny samochodem. Ma około 30 metrów głębokości i jest wyżłobiony w miękkich piaskowcach. Powstał w wyniku erozji wywołanej przez rzekę Tsauchab, która przepływa przez tę okolicę. Przez wieki rzeka ta wykonała piękne formacje skalne, a kanion oferuje unikalny wgląd w historię geologiczną regionu. Nazwa Kanionu – „Sesriem” pochodzi od afrykanerskiego słowa oznaczającego „sześć pasków”. Jest to nawiązanie do praktyki pierwszych osadników, którzy używali sześciu pasków z bydła do spuszczania wiaderek do studni, aby dotrzeć do wody znajdującej się głęboko w kanionie. Studnie były kopane w miękkich warstwach piaskowca, a paski były łączone, aby osiągnąć potrzebną głębokość. Sam kanion nie jest jakiś wyjątkowy i nie zrobił na nas oszałamiającego wrażenia, ale był to na pewno ciekawy dodatek do naszej jutrzejszej wizyty w Parku Narodowym Namib-Naukluft.
W tym miejscu warto napisać kilka zdań o pustyni Namib. Rozpoczyna się ona już na terenie Angoli i rozciąga wzdłuż całego wybrzeża Namibii, tj. od ujścia rzeki Kunene na granicy z Angolą na północy, po ujście rzeki Oranje na południu, na granicy z RPA. Namib w języku nama oznacza „olbrzymi”, a w innym tłumaczeniu „miejsce gdzie nic nie ma”. Od tego słowa pochodzi również nazwa Namibii. Długość pustyni to około 1300 km. Szerokość wynosi od 50 do 160 km, a powierzchnia to około 130 tys. km². Przez jej teren przepływa rzeka Kuiseb, która przez większą część roku jest wyschnięta. Dzieli ona Namib na dwie części. Część północna to skalista wyżyna, dochodząca na zachodzie do oceanu. Ten rejon nosi nazwę Wybrzeża Szkieletowego i jest chroniony jako park narodowy. Południowa część ma charakter piaszczystej równiny z przemieszczającymi się półksiężycowatymi, prostymi lub gwiaździstymi wydmami. Piasek w pobliżu wybrzeża jest żółty, zaś w głębi lądu przybiera odcień ciemnoczerwony. Łańcuchy wydm przebiegają w kierunkach północ-południe i osiągają wysokość do 200 m oraz długość 50 km. Najwyższe wydmy znajdują się w środkowej części pustyni koło Sossusvlei i mają one nawet ponad 300 metrów wysokości. W ciągu dnia temperatura piasku może osiągnąć ponad 80 stopni Celsjusza. Pustynię Namib uznaje się za najstarszą na świecie, ma ona około 80 milionów lat. Wchodzi w skład Parku Narodowego Namib-Naukluft. Jest to jeden z najbardziej ubogich w opady terenów na świecie. Rocznie opady wynoszą zaledwie 10‑14 mm. Zwykle występują tylko raz na kilka lat i tylko przez kilka dni. Zimny antarktyczny Prąd Benguelski na Atlantyku ochładza powietrze nad oceanem, co często powoduje powstawanie mgły. Dociera ona do pustyni Namib sięgając na sześćdziesiąt kilometrów w głąb lądu i niesie wilgoć, która pozwala przeżyć tutejszej faunie i florze.
Niedaleko kanionu znajdował się nasz dzisiejszy camping, na który dojechaliśmy około godziny 17.00. Pierwsze rozkładanie naszych namiotów poszło nam całkiem sprawnie, po czym mogliśmy się już zająć przygotowywaniem kolacji z grilla. Dzisiaj jedliśmy steki z wołowiny. Przy okazji przyroda zafundowała nam dzisiaj przepiękny zachód słońca. Ponieważ było dzisiaj sporo chmur, a nawet spadło kilka kropel deszczu(!), to kolory na niebie były przepiękne. Dodatkowo dzisiaj jest już prawie pełnia księżyca, więc po drugiej stronie nieba również można było robić ładne zdjęcia. Około 21 wszyscy byli już gotowi do spania. Część poszła już do namiotów, a ja z kilkoma chłopakami zostaliśmy jeszcze trochę pograć w karty. Jutro dalsza część zwiedzania Parku Narodowego Namib-Naukluft.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz