Drugi dzień zielonej szkoły upłynął pod znakiem nieciekawej pogody. W bloku zajęć przed obiadem jeszcze było w miarę znośnie, bo jeszcze nie padało, ale już po obiedzie zrobiło się nieprzyjemnie, a na drugim popołudniowym bloku zajęciowym rozpadało się. Na szczęście deszcz nie był aż tak mocny, żeby zrezygnować z przeprowadzenia zajęć, ale najmniej szczęścia miały grupy, które miały zaplanowane akurat w tym czasie zajęcia na wodzie. Pływanie na kajakach lub łodziach nie jest w taką pogodę wielką przyjemnością, nie mówiąc już o kąpieli w jeziorze, ale co mogliśmy na to poradzić. Najważniejsze, że wszyscy dali radę i nawet byli zadowoleni.
Ja spędziłem dzisiaj większość czasu z moją klasą. Rano dzieciaki miały zajęcia z łuków i tchoukbala, a później poszedłem z nimi na łodzie wiosłowe. Na zbiórce przed zajęciami popołudniowymi cała szkoła uczyła się śpiewać "Sen o Warszawie", który to będziemy śpiewać na zakończenie roku szkolnego.
Po południu ponownie poszedłem z moją klasą na zajęcia, tym razem na kajaki bezburtowe. Trzeba było przebrać się w kostiumy kąpielowe, bo przy okazji pływania na kajakach czakała na chętnych również kąpiel w jeziorze. Woda nie należała do najcieplejszych, ale sama kąpiel była ok. Jak już wspomniałem wcześsniej, podczas drugiego bloku popołudniowego rozpadało się, ale część mojej klasy trafiła akurat na zajęcia z łuków, które odbywały się pod dachem. Mieliśmy więc sporo szczęścia.
A po kolacji młodsze dzieci (czyli moje też) miały dyskotekę. Zabawa była udana. A wieczorem znów spędziłem trochę czasu z moją klasą. Tym razem odwiedzałem po kolei ich domki i rozmawiałem z nimi na rózne tematy. Spać poszli znów dopiero około godziny 23:00.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz