sobota, 21 grudnia 2019

Gambia, Senegal, Gwinea Bissau - dzień 1












Pierwszy dzień w Afryce. Ale zanim tu dotarłem, to trochę to trwało. Te trochę, to około 12 godzin, wliczając w to pobyt na lotnisku. Wylecielśmy z Warszawy kilka minut po 11, czyli prawie punktualnie (mieliśmy wylecieć punktualnie o 11.00). Lot był z przesiadką w Maladze, ale jak się okazało wcale nie była to przesiadka, tylko międzylądowanie, podczas którego tankowane było paliwo na drugą część lotu. Samo międzylądowanie w Maladze dostarczyło mi troszkę emocji. Nie wiem czy tylko ja w samolocie to zauważyłem, ale podchodząc do lądowania i będąc już całkiem blisko lotniska samolot nagle odbił ostro w górę i do lądowania musieliśmy podchodzić po raz drugi, co zajęło nam około 20 dodatkowych minut. Ciekawe co było tego przyczyną? Jutro spytam moich współtowarzyszy podróży, czy też zauważyli ten manewr, bo mój współlokator z pokoju zajęty był czytaniem książki i nic nie zauważył.

My w tym czasie musieliśmy siedzieć i czekać w samolocie. Trwało to około godziny, po czym ruszyliśmy już do stolicy Gambii - Bandżul. Wylądowaliśmy już po zmroku, a po odprawie paszportowej piloci z biura Rainbow przydzielili nas do busów. Jazda z lotniska do hotelu zajęła nam około 45 minut. Po drodze w zasadzie nic ciekawego nie byliśmy w stanie zobaczyć. Hotel jest w porządku. Po zjedzeniu kolacji pozostało mi już tylko iść spać. Jutro wyjeżdżamy o 8 rano i będziemy jechać cały dzień. Po drodze przekraczamy granicę z Senegalem, jedziemy przez jego południową część, a potem wjeżdżamy do Gwinei Bissau i udajemy się do jej stolicy - Bissau, skąd mamy dojechać, a właściwie to już dopłynąć, na jedną z wysp Archipelagu Bijagos.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela