piątek, 17 maja 2024

Zielona Szkoła CAMP ZEFIR – dzień 5










Po śniadaniu zaczęły się już ostatnie zajęcia w grupach. My z Ingą i Robertem wykorzystaliśmy ostatni poranek na samodzielne spenetrowanie całego jeziora łodziami Canoe. Przed obiadem raz jeszcze popłynęliśmy sobie na canoe, ale tym razem z grupą czwartoklasistów, pomagając im i ucząc ich prawidłowego wiosłowania. Niestety nie będę mógł zamieścić żadnego zdjęcia z dzisiejszych eskapad, bo okazało się, że wszystkie, które dzisiaj zrobiłem zniknęły z karty pamięci w niewyjaśnionych okolicznościach… Będzie więc kilka zdjęć wybranych z poprzednich dni :). Po obiedzie przyszedł już czas na pakowanie się i powrót do Warszawy, do której dojechaliśmy około 18.00.

czwartek, 16 maja 2024

Zielona Szkoła CAMP ZEFIR – dzień 4










Czas na Zielonej Szkole mija błyskawicznie. Zarówno nam, jak i dzieciom. Jutro już wracamy do Warszawy. Dzisiaj znów była piękna pogoda i nadal bardzo wietrzna, nawet bardziej niż wczoraj. Instruktorzy nawet zastanawiali się, czy nie odwołać zajęć na wodzie, ale ponieważ dzieci bardzo chciały pływać na kajakach i łódkach, to zgodziliśmy się na to. Było ciężko, szczególnie, że dzisiaj kajaki miały w planie akurat najmłodsze dzieciaki (czyli te z czwartych klas). Na szczęście dały radę, a największą nagrodą dla nich było oczywiście to, że pod koniec mogli się wykąpać w jeziorze. Ja dzisiaj rano popływałem sobie trochę w jeziorze, a później pomagałem instruktorowi na kajakach.

Po obiedzie po raz kolejny pojechałem z grupą rowerową. A po kolacji wszyscy poszliśmy na ognisko z kiełbaskami. Przy tak licznej grupie musieliśmy jednak podzielić się na dwie mniejsze grupy. Starsze dzieci piekły sobie kiełbaski same, a młodsze miały je już wcześniej przygotowane przez instruktorów, na dużym grillu.

środa, 15 maja 2024

Zielona Szkoła CAMP ZEFIR – dzień 3










Kolejny dzień na Zielonej Szkole z piękną, choć bardzo wietrzną pogodą. Dzieciaki miały kolejne zajęcia w swoich grupach, a ja rano poszedłem sobie najpierw do grup, które były na wodzie i pływałem z nimi kajakiem, a później uczyłem się razem z dziećmi strzelać z łuków. Nawet mi coś tam wychodziło :).

Po obiedzie dzieciaki dostały na godzinę telefony komórkowe, żeby zadzwonić do rodziców. Przez chwilę cały obóz wyglądał jak zlot zombie. Nikt ze sobą nie rozmawiał, nikt się nie bawił, wszyscy mieli wzrok wpatrzony w ekrany swoich smartfonów…

A później, tak jak wczoraj, pojechałem z grupami które miały rowery. Dzisiaj jechaliśmy jednak trochę inną drogą niż wczoraj. A po kolacji dzieci miały zabawę – Familiadę.

Puszcza Kozienicka i Kozienice